Jak powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji, nadkomisarz Marcin Szyndler, po zatrzymaniu chuliganów okazało się, że burda była wcześniej zaplanowana. Przy zatrzymanych znaleziono ochraniacze na szczęki, kominiarki, gaz łzawiący, race, petardy i kije.
W południe Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Grzegorz Schetyna zapewnił, że trwają prace nad nowymi przepisami, które nie dopuszczą do podobnych sytuacji w przyszłości. Zapewnił, że nie zabraknie mu determinacji by polskie stadiony były bezpieczne. Minister podkreślił, że powinny z nich być wyeliminowane osoby, które zamiast oglądać sportowe widowisko, przychodzą by organizować awantury. Dodał, że jedynym lekarstwem na burdy stadionowe jest całkowite usunięcie pseudokibiców z imprez sportowych.
Tymczasem odmiennego zdania jest psycholog Zuzanna Celmer. Uważa ona, że karanie jest tylko swego rodzaju leczeniem objawowym, które niczego nie zmieni. Oczywiście zakazy i sankcje mogą zmniejszyć wielkość zjawiska - uważa psycholog. "Jednak kluczową sprawą jest dotarcie do tych ludzi, aby zrozumieli, że to nie jest jedyny sposób na pokazanie siebie". Zuzanna Celmer dodaje, że jak dotąd nikt nie stworzył kompleksowego programu zorganizowania czasu setkom tysiący młodych ludzi, którzy mieszkając zwłaszcza w blokowiskach, nie wiedzą, jak spędzać wolny czas.
Większość z zatrzymanych wczoraj osób stanie przed sądami 24-godzinnymi. Grożą im kary grzywny oraz więzienia, a także tak zwane "zakazy stadionowe". Oznacza to, że prawdopodobnie nie będą mogli kibicować meczom piłkarskim.