Wprawdzie wykreślono fragment wzywający do powstrzymania budowy gazociągu, jeśli na inwestycję nie zgodzą się kraje przybrzeżne, w tym Polska, ale krytyczny ton raportu został utrzymany. Jacek Saryusz-Wolski z Platformy Obywatelskiej mówi, że sukces jest tym większy, że lobbyści niemiecko-rosyjskiej firmy budującej gazociąg próbowali wpłynąć na wynik głosowania. "Różnego rodzaju naciski, pewna bitwa wokół tego raportu świadczą o tym, że to nie jest błaha rzecz" - powiedział europoseł . O intensywnym lobbingu Nord Streamu mówił też Adam Bielan z PiS-u. "W mojej 10 letniej pracy parlamentarnej nie spotkałem się z tak gigantycznym lobbingiem" - dodał.
Raport poparło ponad 500 europosłów i tylko 60 było przeciw. Dariusz Rosati z Socjaldemokracji Polskiej uważa, że wzmacnia to polityczną presję Parlamentu na unijne instytucje. "Nie wyobrażam sobie, żeby Rada albo Komisja mogła zignorować zupełnie głos Parlamentu wyrażony w sposób bardzo jednoznaczny" - mówił polski europoseł.
Deputowani przyznają, że raport nie ma mocy prawnie wiążącej, ale zdecydowane poparcie dla raportu daje argumenty do ręki przeciwnikom budowy gazociągu.