Z badań opinii publicznej wynika, że w USA ukształtował się ponadpartyjny konsens co do polityki zagranicznej, ale zasadniczo odbiega on od obecnego kursu administracji prezydenta George'a W. Busha w tym zakresie, zwłaszcza w sprawie wojny w Iraku.
Jak podaje ośrodek badań opinii WorldPublicOpinion.org (WPO), analiza sondaży opinii przeprowadzonych przez różne organizacje w ostatnich tygodniach wskazuje, że większość Amerykanów popiera zalecenia Grupy Studyjnej ds. Iraku pod kierownictwem Jamesa Bakera i Lee Hamiltona, w tym postulat wycofywania wojsk z tego kraju i rozmów z Syrią i Iranem.
Bush zdecydowanie odrzuca rozmowy z Iranem i Syrią, mające - według pomysłodawców - pomóc w pomyślnym zakończeniu wojny w Iraku. Według przecieków z Białego Domu, skłania się też raczej ku przejściowemu zwiększeniu liczby wojsk w Iraku.
Tymczasem według sondażu przeprowadzonego przez WPO w grudniu, 88 procent Amerykanów określających się jako Demokraci i 62 procent Republikanów opowiada się za wycofaniem niemal wszystkich wojsk z Iraku do początku 2008 r.
Podobne odsetki wyborców obu partii uważają też, że rząd USA powinien jasno oświadczyć, że nie zamierza utworzyć w Iraku stałych baz wojskowych.
Amerykanie z obu partii są również zdania, że nie należy stosować pogróżek sugerujących militarną interwencję w Iranie, a raczej starać się poprawiać stosunki z tym krajem. Opinię taką wyraża 88 procent Demokratów i 56 procent Republikanów.
Większość także - 80 procent Demokratów i 58 procent Republikanów sądzi, że USA "nie powinny stawać po niczyjej stronie" w konflikcie Izraela z Palestyńczykami.
W dość powszechnej ocenie, polityka administracji Busha jest szczególnie stronnicza - na korzyść Izraela - w tym konflikcie.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ ap/