Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Daniel Gąsiorowski
|

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze

0
Podziel się:

Miało być dziś ciekawie i zdecydowanie było. W komentarzu przed sesją snuliśmy kasandryczne wizje na temat testu linii wsparcia na poziomie 2450 pkt. na WIG20. Spadki w trakcie notowań ciągłych dotarły jednak tylko do 2580 pkt. Cztery razy podczas sesji niedźwiedzie usiłowały doprowadzić do przeceny, niemniej im się nie udało.

Miało być dziś ciekawie i zdecydowanie było. W komentarzu przed sesją snuliśmy kasandryczne wizje na temat testu linii wsparcia na poziomie 2450 pkt. na WIG20. Spadki w trakcie notowań ciągłych dotarły jednak tylko do 2580 pkt. Cztery razy podczas sesji niedźwiedzie usiłowały doprowadzić do przeceny, niemniej im się nie udało.

Cieszy to tym bardziej, że w ciągu dnia najważniejszym wydarzeniem była dymisja wicepremier i ministra finansów, Zyty Gilowskiej. Mimo tego nieprzychylnego zbiegu okoliczności (czy był to zbieg okoliczności, czy zaplanowana akcja, to już temat na inny komentarz), Indeks WIG20 zakończył dzień na 0,5 proc. plusie osiągając wartość 2619 pkt. Obroty zaś zgodnie z trendem ostatnich dni nie przekroczyły 1 mld zł.

Jesteśmy więc po całym tygodniu właściwie w punkcie wyjścia. WIG20 w przekroju całego tygodnia zyskał co prawda 2,5 proc. (Wigometr się potwierdził!), jednak cóż to znaczy w porównaniu z 15 proc. straconymi od szczytów hossy. Powiało optymizmem? Może dla niektórych inwestorów tak. Gdy spojrzeć jednak na giełdy światowe, to ten optymizm może szybko przemienić się w depresję.

Dziś węgierski BUX spadł o 1,7 proc. (oddając wczorajszy wzrost), czeski CTX zniżkował o 1 proc., zaś londyński FTSE 100 zachował się właściwie neutralnie tracąc 0,1 proc. Byliśmy więc dziś anormalnie optymistycznym parkietem, zwłaszcza w kontekście notowań za oceanem. Po godzinie 17 Dow Jones tracił 0,1 proc.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze. W tym przypadku o pieniądze drobnych graczy. Amerykańskie fundusze inwestycyjne zamykają pozycję na rynkach emerging markets. To fakt, którego nikt nie neguje. Analitycy BZ WBK oszacowali, że z trzech krajów Europy Środkowo-Wschodniej: Polski, Czech i Węgier, w okresie od 14 czerwca do 21 czerwca, mogło zostać wycofanych 130 mln USD. Zaś ze wszystkich emerging markets mogło odpłynąć nawet 2 mld USD. W zestawieniu z tymi danymi brak korelacji z rynkami Czech i Węgier dziwi jakby mniej. Po prostu dziś nie była nasza kolej, tylko Węgrów. W poniedziałek będzie kolej Czechów, zaś w przyszły wtorek przyjdzie czas na Warszawę. W środę zaś przemówi Ben Bernanke i wszystko będzie jasne.

giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)