Według podstawowych założeń projektu, maksymalna wielkość gospodarstwa rolnego wyniesie od 100 do 300 hektarów w zależności od regionu Polski, a rolnik będzie musiał mieć wykształcenie rolnicze. Ustawa zakłada też likwidację Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, zaś w jej miejsce powstanie Agencja Nieruchomości Rolnych, która będzie sprzedawać ziemię prywatnym rolnikom na preferencyjnych zasadach. Pierwsza wpłata - jedynie 5 procent i 20-letni okres kredytowania. Zdaniem Kalinowskiego chodzi o to, by ziemię rolniczą sprzedać jak najszybciej polskim rolnikom, jeszcze przed wejściem naszego kraju do Unii Europejskiej.
Zdaniem atorki komentarza, jednym z kontrowersyjnych zapisów projektu jest fakt, że nawet ziemie V, czy VI klasy lub też leżące wokół dużych miast kwalifikowane są jako ziemie rolne. Tymczasem, jej zdaniem, powinny one być zapleczem budownictwa jednorodzinnego. Według Naszkowskiej z tego powodu osłabnie handel gruntami.
Przesadą jest także, zdaniem autorki, wymóg, by rolnik nabywca musiał zamieszkać w nabytym gospodarstwie i uprawiać je przez następne 10 lat. "To niemal zamach na wolność osobistą" - pisze Naszkowska.
GW/gut/magos