Nadal w gospodarce panuje silna presja deflacyjna. Całe szczęście, że słabnie złoty, a rząd „zadbał” o wprowadzenie akcyzy na energię elektryczną. Jeśli dodać do tego fakt dopłat ARR do cen skupowanych płodów rolnych, łatwo sobie wyobrazić, że mielibyśmy obecnie .. deflację. I tak jednak, na podstawie wstępnych danych GUS szacuje, że w II połowie lipca 2002 roku ceny żywności i napojów bezalkoholowych były niższe o 0,7% w porównaniu z I połową lipca 2002 roku i o 2,4% w stosunku do II połowy czerwca 2002 roku. Spadek cen żywności w lipcu o 2,4%, pomimo iż już wcześniej występowały sezonowe obniżki cen żywności każe przypuszczać, że i w sierpniu również wystąpi ten efekt. Chociaż wielu analityków spodziewa się odreagowania cen żywności w sierpniu, to jednak wyjątkowo dobra wegetacja (przy spadających dochodach do dyspozycji konsumentów) każe przypuszczać co innego. Nikt zresztą nie spodziewał się takich spadków cen żywności już w lipcu. Wzrost cen żywności może nastąpi dopiero we wrześniu i zbiegnie się ze
wzrostem cen żywności z września 2001, jednak i tutaj na pomoc deflacji mogą „ruszyć” owoce, których zbiory są w tym roku bardzo dobre. A to może oznaczać dalszy spadek inflacji konsumpcyjnej w ujęciu 12-miesięcznym.
Spodziewana inflacja konsumpcyjna w lipcu 2002 wyniesie 1,3-1,4%, co oznacza spadek w porównaniu z czerwcem o ok. 0,3 pkt. procentowego. Inflacja będzie już trwale niższa niż w Europie Zachodniej. A przecież czeka nas w październiku obniżka ceny alkoholi wysokoprocentowych o ok. 25%. Zapewne da to impuls do spadku 12 miesięcznego CPI w październiku 2002 roku. Analitycy spodziewają się również zmian cen spowodowanych opóźnionym efektem szoku podażowego, jakim był wzrost cen energii elektrycznej wywołanej akcyzą. Ja jednak uważam, że akcyza wywoła oszczędności i spadek popytu na energię elektryczną, co odbije się na wpływach z tytułu VAT oraz na wynikach finansowych spółek branży energetycznej, które nie dość, że obniżyły marżę, to jeszcze spadają im przychody.
Jeśli zaś ożywienie światowej gospodarki będzie się opóźniało, to oczekiwania co do cen surowców – zarówno metali jak i energetycznych obniżą się. Spowoduje to obniżenie popytu na rynku terminowym, co pociągnie za sobą obniżkę cen. Z drugiej strony kraje III świata, żyjące głównie z eksportu surowców, znacznie poważniej odczuwają skutki światowej stagnacji i niektóre z nich nie mogą w dalszym ciągu ograniczać podaży swoich surowców aby nie dopuścić do spadku cen. Wojna na rynku kawy zapoczątkowana przez Wietnam, to był sygnał. Coraz głośniej słyszy się o pękaniu w szwach ustaleń OPEC, w którym na zwiększenie limitów naciskają kraje biedne widząc postawę krajów do OPEC nie należących. Tylko wizja wojny w Zatoce Perskiej powstrzymuje rynek przez znaczącą przeceną. Jeśli problem Husajna zostanie rozwiązany, to ceny ropy spadną i rozpocznie wojna producentów ropy naftowej.
To wszystko każe przypuszczać, że w najbliższym półroczu nie ma podstaw do zmiany tendencji inflacyjnych w Polsce. Stawia to w trudnej sytuacji RPP, która stale będzie naciskana na obniżkę stóp procentowych. Być może więc jeszcze w tym miesiącu nastąpi znacząca ich obniżka, zwłaszcza że do obniżki szykuje się amerykański FED. Wg mnie jest duża szansa na obniżkę nawet rzędu 100 –125 pkt. bazowych, a nie 50 jak spodziewają się analitycy. Oczywiście to oznaczałoby znaczącą przecenę rentowności papierów skarbowych, ale chyba po obniżeniu ratingu będzie to obniżka nie tak duża.
Taka obniżka zaś spowodowałaby reakcję na rynku walutowym, kurs EUR mógłby sięgnąć 4,25 a USD nawet 4,35 –4,40 zł. Taka śmiała operacja nie niesie w sobie ryzyka ekspansji kredytowej a jednocześnie zamyka usta wrogom RPP. Uważam, że obecnie jest najlepszy moment z punktu widzenia polityki inflacyjnej dla takiej radykalniejszej obniżki.