Złoty na początku tego tygodnia stracił znacznie do euro i spadł do poziomu 4,30-4,35 zł. Związane jest to z obawami iwestorów co do rozwoju sytuacji politycznej w kraju, po rozpadzie koalicji rządowej.
"Kiedyś powiedziałem, że dobry kurs złotego do euro powinien wynosić 4,35. Jest pewne zaniepokojenie, szczególnie kapitału spekulacyjnego, ale kapitał spekulacyjny niech się o siebie sam martwi, ja bowiem martwię się o finanse publiczne" - powiedział dziennikarzom w środę Kołodko.
"To co dzieje się na rynku walutowym w niczym nam nie przeszkadza, a nawet nam pomaga, gdyż zwiększa opłacalność produkcji eksportowej. Nie zaszkodziłoby, gdyby złoty oscylował wokół tej ceny euro, niż tak jak było to kilka tygodni czy miesięcy temu" - dodał.
Złoty umocnił się w środę po południu o 0,5 pkt. proc., do 3,9 proc. powyżej parytetu po komentarzach Ministerstwa Finansów dotyczących kursu polskiej waluty.
Za dolara po godzinie 14.00 płacono 3,9130 zł, a 4,2850 zł za euro.
"Złotego umocniły komentarze przedstawicieli MF o kursie" - powiedział dealer BPH PBK Marek Wiśniewski.
Wcześniej wiceminister finansów Ryszard Michalski poinformował PAP, że MF które zapowiedziało, że zamierza być aktywnym uczestnikiem rynku walutowego, jest zadowolone z obecnego poziomu kursu złotego do euro. Rynek obawia się, że resort finansów zechce interweniować na rynku i kupować dewizy potrzebne mu na spłatę odsetek od zadłużenia zagranicznego.
Resort finansów zapowiadał, że będzie chciał dokonać zakupów dewiz na rynku na wiosnę tego roku, co wcześniej sugerowała Rada Polityki Pieniężnej, która jest niechętna interwencjom na forexie w celu zmian kursowych.
We wtorek członek Rady Polityki Pieniężnej Dariusz Rosati, powiedział PAP, że złoty może się utrzymać na obecnych poziomach przez kilka miesięcy, aby umocnić się w drugiej połowie roku.
