W 2006 roku prokurator Miłoszewski na polecenie ówczesnego ministra sprawiedliwości - Zbigniewa Ziobry - przywiózł do Warszawy akta tak zwanej afery paliwowej i pokazał je prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu. Prokuratura w Płocku zarzuca Miłoszewskiemu między innymi, że ujawnił tajemnicę śledztwa. Sąd dyscyplinarny uchylił mu prokuratorski immunitet.
Według "Rzeczpospolitej", podczas przesłuchania w Prokuraturze Okręgowej w Sieradzu Miłoszewski powtórzył, że płoccy prokuratorzy naciskali na niego, by złożył doniesienie na Zbigniewa Ziobrę. Sieradzka prokuratura prowadzi w tej sprawie postepowanie.
Były minister sprawiedliwości twierdzi, że Miłoszewskiego spotkały represje właśnie dlatego, że nie uległ naciskom i nie chciał go fałszywie oskarżyć. Zdaniem Ziobry, ma to też służyć zastraszeniu innych prokuratorów.
Zbigniew Ziobro wyjaśnił, że zamierza podczas postępowania korzystać z praw przysługujących pokrzywdzonemu, czyli między innymi składać wnioski i brać udział w przesłuchaniach świadków.
11 lipca przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Gosiewski złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na podżeganiu Miłoszewskiego do fałszywego oskarżenia oraz przekroczeniu uprawnień. Prokuratura zarzuca jednak złamanie prawa także Ziobrze. Po wakacjach Sejm rozpatrzy wniosek o uchylenie immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości.