*Sternik łodzi, na której podczas "białego szkwału" utonął 5-letni chłopiec, stanie przed sądem. Oskarżony jest ojcem dziecka, które utonęło. Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności. *
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski, Prokuratura Rejonowa w Piszu (Warmińsko- Mazurskie) wysłała w czwartek do miejscowego sądu akt oskarżenia w tej sprawie.
Prokuratura zarzuciła Piotrowi P., że 21 sierpnia 2007 r., jako kapitan łodzi żaglowej pływającej po jeziorze Śniardwy, nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu wodnym, czym naraził na niebezpieczeństwo i utratę życia 3- i 5-letnie dzieci. Naruszenie tych zasad - zdaniem prokuratury - polegało na złamaniu trzech zasad: choć widział ciemne chmury zwiastujące burzę, nie zwinął żagli, wprowadził 3- i 5-letnie dzieci pod pokład i mimo, iż miał na łodzi kamizelki ratunkowe, nie założył ich dzieciom.
"Córka Piotra P. ocalała, ponieważ jeden z członków załogi zanurkował i ją wydobył. Chłopca nie udało się uratować" - przypomniał Orzechowski.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Po przejściu "białego szkwału" Prokuratury Rejonowe w Mrągowie, Giżycku i Piszu z urzędu wszczęły 10 śledztw, które wyjaśniały okoliczności utonięć żeglarzy podczas burzy. Wszystkie sprawy, oprócz dotyczącej Piotra P., zostały umorzone z powodu braku znamion przestępstwa.
"Biegli wypowiedzieli się, że były to warunki ekstremalne, występujące na wodach morskich, na śródlądowych tego się nie spotykało. Dlatego trudno było dobrze reagować" - powiedział Orzechowski.
Biegli ustalili, że podczas "białego szkwału" wiatr wiał z prędkością 35 metrów na sekundę, tj. ok. 130 km na godz. Fale sięgały 3 metrów.
"Biały szkwał" przeszedł przez mazurskie jeziora 21 sierpnia 2007 roku. Pochłonął 12 śmiertelnych ofiar - 7 mężczyzn i 4 kobiety. Najwięcej ofiar utonęło w jeziorze Mikołajskim. (PAP)
ali/ jwo/ bno/ mag/