Prezydentem Wenezueli jest człowiek, który zawsze realizuje to, co obiecuje - powiedział w środę dziennikarzom ambasador tego kraju w Polsce, Franklin Gonzalez. W wyniku niedzielnych wyborów w Wenezueli, urząd prezydencki po raz drugi objął Hugo Chavez.
Lewicowy kandydat zwyciężył znaczną większością głosów. Według ostatecznych wyników, uzyskał 63 proc., a jego główny kontrkandydat - Manuel Rosales - 37 proc. Rosales zadeklarował gotowość do przezwyciężania podziałów i do dialogu z Chavezem.
Ambasador Gonzalez podkreślił, że trudno znaleźć drugi kraj z podobnym "politycznym doświadczeniem" co Wenezuela, gdzie urzędujący prezydent po 8 latach rządów uzyskuje większe poparcie niż wtedy, gdy wybierany jest po raz pierwszy.
Jak mówił dyplomata, ci wyborcy, którzy poparli Chaveza, opowiedzieli się równocześnie za promowaną przez prezydenta koncepcją "socjalizmu XXI wieku".
Gonzalez zaznaczył, że idea ta "nie ma nic wspólnego" ani z realnym socjalizmem, który występował m.in. w krajach Europy Wschodniej, ani też z ideałami neoliberalizmu. Jak mówił, Wenezuela nie popełni podobnego błędu, co Polska Ludowa, w której - zdaniem Gonzaleza - "zamiast dyktatury proletariatu" rządziła "dyktatura partii".
"Ten model (występujący w PRL - PAP) nie sprawdził się - zwiększyło się bezrobocie, bieda" - argumentował ambasador, który podkreślił, że również neoliberalizm nie może być dla Wenezueli rozwiązaniem, "wzorem do naśladowania".
Obecnie - jak mówił Gonzalez - w Wenezueli funkcjonuje system kapitalistyczny, a propozycja Chaveza jest na razie kwestią "do przedyskutowania" ze społeczeństwem. (PAP)
km/ la/ rod/