Nie będzie na razie postępowania karnego w sprawie drastycznej gry komputerowej "Rządy Róży" - bo nie ma jej jeszcze na polskim rynku. Zarazem warszawska prokuratura zbada w postępowaniu administracyjnym, czy i jakie są procedury przy wprowadzaniu takich gier do sprzedaży w Polsce.
O sprawie brutalnej gry Ministerstwo Edukacji Narodowej zawiadomiło w piątek Prokuraturę Rejonową Warszawa-Śródmieście. Według wiceszefa resortu Mirosława Orzechowskiego, przeznaczona dla dzieci gra "stanowi dla nich istotne zagrożenie", jest makabryczna, pełna przemocy i "ocieka erotyką".
"Pismo MEN nie jest formalnym zawiadomieniem o przestępstwie, lecz prośbą o zbadanie całej sprawy" - powiedział we wtorek PAP Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która przejęła sprawę. Dodał, że pismo MEN nie wskazuje, który artykuł Kodeksu karnego może naruszać ta gra.
Kujawski poinformował, że wobec faktu, że gra nie jest jeszcze sprzedawana, prokuratura nie może prowadzić w jej sprawie postępowania karnego. "Będziemy natomiast badać w postępowaniu administracyjnym, czy ta gra ma być wprowadzona na rynek oraz czy i jakie są procedury przy wprowadzaniu takich gier do sprzedaży" - podkreślił.
Dodał, że od tych ustaleń zależy ewentualne podjęcie przez prokuraturę postępowania sprawdzającego, które kończy się albo wszczęciem formalnego śledztwa w danej sprawie, albo odmową.
"Rządy Róży" to mroczna historia dzieci z sierocińca, które ustanowiły własną hierarchię i system rządów. "Bohaterami" gry są dzieci, które m.in. żywcem zakopują w trumnie swoją koleżankę. Gracz dokonuje kilkunastu wirtualnych morderstw. Gra obfituje w sytuacje erotyczne, mające miejsce nie tylko między dziećmi, ale także między dorosłymi a dziećmi. "Rządy Róży" zostały dopuszczone do sprzedaży dla graczy powyżej 15 lat.(PAP)
sta/ malk/ gma/
