Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd oddalił zażalenie Majchrowskiego na umorzenie śledztwa ws. podsłuchów

0
Podziel się:

Krakowski sąd oddalił w środę zażalenie
prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego na umorzenie przez
katowicką prokuraturę postępowania w sprawie domniemanego
podsłuchiwania go.

Krakowski sąd oddalił w środę zażalenie prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego na umorzenie przez katowicką prokuraturę postępowania w sprawie domniemanego podsłuchiwania go.

Tym samym sąd utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie o umorzeniu; ze względu na zawiłość sprawy i wielość podnoszonych w zażaleniu argumentów odroczył o tydzień ogłoszenie uzasadnienia. Postanowienie o umorzeniu jest prawomocne.

Powodem, dla którego katowicka prokuratura umorzyła w grudniu ub.r. postępowanie w sprawie domniemanego podsłuchiwania prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego było "niestwierdzenie przestępstwa".

Doniesienie Majchrowskiego o możliwości stosowania wobec niego podsłuchów wpłynęło we wrześniu 2006 r. do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. O przekazaniu sprawy do Katowic zdecydowała później Prokuratura Krajowa.

Majchrowski zawiadomił prokuraturę o "podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy państwowych". W uzasadnieniu powołał się na artykuł z "Gazety Wyborczej" pt. "Dlaczego Rapacki musiał odejść", z którego - jak podał - wynika, że wysocy rangą urzędnicy państwowi mieli wywierać nacisk na policję, ponieważ ich zdaniem przejawiała ona zbyt małą aktywność w wyszukiwaniu okoliczności obciążających Majchrowskiego.

W szczególności, jak podał prezydent Krakowa, chodzi o to, że przekraczając swoje uprawnienia, funkcjonariusze usiłowali nakłonić organa policji do założenia podsłuchu telefonicznego jemu i innym osobom. "GW" podała, że odwołanie małopolskiego komendanta policji gen. Adama Rapackiego może być związane z tym, że nie chciał on stosować podsłuchów wobec Majchrowskiego.

O tym, że nie było wniosku prokuratury o podsłuch u Majchrowskiego, mówił ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Podczas konferencji prasowej określił on wtedy prezydenta Krakowa mianem "zwykłego nieudacznika", nie panującego nad swymi urzędnikami, którzy "niszczą substancję archeologiczną krakowskiego rynku". Nazwał również Majchrowskiego "kolegą Jerzego Jaskierni".

Jego wypowiedziami poczuł się obrażony Majchrowski, który pozwał Ziobrę do sądu o zniesławienie.

Proces cywilny w tej sprawie zakończył się ugodą w kwietniu 2007 roku. W zawartej przed sądem ugodzie Ziobro przyznał, że jego wypowiedź stanowiła reakcję na wcześniejsze - nieprawdziwe i bezpodstawne - zarzuty Majchrowskiego pod adresem prokuratury w sprawie rzekomego podsłuchiwania go i oświadczył, że nie miał zamiaru naruszać dóbr osobistych Majchrowskiego. Z kolei Majchrowski oświadczenie to uznał za satysfakcjonujące.

Do zawarcia ugody konieczne stały się jednak oświadczenia obu stron, złożone przed sądem, a dotyczące postępowania katowickiej prokuratury w sprawie domniemanych podsłuchów wobec Majchrowskiego.

Majchrowski oświadczył, że jeżeli w wyniku jego zawiadomienia o podejrzeniu stosowania wobec niego podsłuchów okaże się, że takich podsłuchów nie było, publicznie przeprosi organa, których wypowiedź ta dotyczyła.

Z kolei Ziobro oświadczył, że jeżeli śledztwo Prokuratury Okręgowej w Katowicach wykaże bezprawność działań organów ścigania wobec Majchrowskiego, wówczas przeprosi Majchrowskiego za działania nadzorowanych przez siebie organów.

PAP nie udało się w środę uzyskać stanowiska prezydenta Majchrowskiego w tej sprawie. Rzeczniczka prezydenta Renata Lisowska poinformowała, iż oczekuje on na pisemne uzasadnienie postanowienia sądu.

Pod koniec kwietnia radio RMF FM podało, że tuż przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi podsłuchiwanych miało być kilkunastu działaczy krakowskiej PO, m.in. ówczesny senator PO Andrzej Gołaś i radni miejscy z PO: Bogusław Kośmider i Kajetan d'Obyrn. Inwigilacja miała mieć związek ze śledztwem w sprawie domniemanej korupcji byłego posła PO Tomasza Szczypińskiego.

Z interpelacją dotyczącą domniemanych podsłuchów wystąpili do ministra sprawiedliwości krakowscy posłowie PO Ireneusz Raś i Jarosław Gowin.

W maju Prokuratura Apelacyjna w Krakowie poinformowała, iż nie znalazła podstaw, by zakwestionować legalność działań podjętych w śledztwie.

Do rzekomej korupcji w krakowskim samorządzie miało dojść w 1999 r. Prokuratura zarzuciła byłemu posłowi PO Tomaszowi Szczypińskiemu, że będąc wiceprezydentem Krakowa przyjął co najmniej 120 tys. zł łapówki w zamian za podjęcie działań zmierzających do skorzystania przez gminę z prawa pierwokupu za 5 mln zł trzech działek, które realnie były warte niespełna 1,4 mln zł.

Zarzuty w tej sprawie w grudniu 2006 r. usłyszeli czterej inni wiceprezydenci Krakowa z lat 1998-2002: Paweł Z., Jerzy J., Teresa S. i Ewa K.-B. Wszyscy oni - podobnie jak Tomasz Szczypiński - zaprzeczali zarzutom. (PAP)

hp/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)