Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|
aktualizacja

Chińskie auta elektryczne zalegają w portach. Nikt ich nie chce

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
111
Podziel się:

Tysiące chińskich samochodów elektrycznych stoją zaparkowane w europejskich portach i czekają na kupców. Z jednej strony spada popyt na tego typu pojazdy. Z drugiej Chiny poprzez dotacje mocno "pompują" swoje marki, i próbują zalać nimi Zachód – pisze serwis rp.pl

Chińskie auta elektryczne zalegają w portach. Nikt ich nie chce
Zdjęcie ilustracyjne przedstawiające chińskie auta w porcie Yantai w Chinach (GETTY, Future Publishing)

Internetowy serwis dziennika "Rzeczpospolita" tłumaczy, że Chińczycy mają ambicje zawojować europejski rynek swoimi samochodami elektrycznymi. Sprzyja temu unijna polityka dotycząca kwestii środowiskowych, która obejmuje m.in. wprowadzenie zakazu na auta spalinowe od 2035 r., czy dotacjeulgi podatkowe na elektromobilność.

Auta elektryczne złapały zadyszkę w Europie

Choć zatem teoretycznie Chiny mają wszystko, co potrzebne, do zawojowania Europy, to jednak szturm idzie opornie. Wskazują na to choćby dane z Niemiec (największego rynku w Europie), gdzie sprzedaż elektryków wyraźnie tąpnęła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Biznes mówi: Złoty interes

A zatem, zamiast rzucić rękawicę od lat walczącym o prymat w Europie markom: niemieckim, koreańskim, francuskim czy japońskim, chińskie "elektryki" zalegają w portach. Niemieckie "Automobilwoche", na które powołuje się "Rz", wskazuje, że brakuje ciężarówek, które mogłyby je rozwieźć w głąb kontynentu, jak i klientów, którzy byliby gotowi je kupić.

Ta sytuacja dotyczy obecnie wszystkich europejskich portów, do których docierają duże liczby pojazdów z Chin – wskazuje Gert Ickx, rzecznik administracji belgijskich portów w Antwerpii i Zeebrugge, cytowany przez serwis.

Ile aut chińskich zalega w portach?

Nie ma dokładnych statystyk, ile samochodów chińskich zalega stoi w europejskich portach. Wiadomo natomiast, że jest ich znacznie więcej niż w latach 2020-2021.

Według doniesień mogą one stać nawet 18 miesięcy, zanim zostaną rozwiezione dalej. A to spory problem, ponieważ rozładowany akumulator może w tym czasie ulec uszkodzeniu i stracić część swojej pojemności – zauważa serwis rp.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(111)
Gość
1 godz. temu
To samo czeka bardzo dużo przewartosciowanych rozwiązań AI. Większą część rynku stanowi bańka spekulacyjne, a suma sumarum okaże się, że jednak specjalistów nie jest w stanie zastąpić.
Gram
3 godz. temu
MAM JEDEN WARUNEK Z KATOWICE NAD MORZE W 6H. W ELEKTRYKU TO NIEOSIAGALNE i tyle w temacie.
AutoDE
3 godz. temu
Nie chcemy aut elektrycznych. Myślę że każdy rozumie, kwestię bezpieczeństwa, użytkowania, amortyzatacji i innych kosztów, które finalnie wpłyną na wzrost cen energii. Auta elektryczne to chory pomysł, chorych ludzi i dziękuję ja w to nie mam zamiaru wsiadać.
moim zdaniem
4 godz. temu
elektryczne na przyszłość ,,,tak,,,,ale na wodór i nie takie ceny
Free
2 tyg. temu
Przed chwilą zrobiłem takie sprawdzenie. Wszedłem na Otomoto wybrałem wszystkie samochody nowe w cenie do 200.000 zł, zaznaczyłem opcję "od dealera". Pokazało się 7322 samochodów. Następnie zaznaczyłem z tego samochody elektryczne i pojawiło się 256 sztuk, co stanowi 3,4% wszystkich nowych samochodów w cenie do 200.000 zł. Zacząłem przeglądać te ogłoszenia i zauważyłem, że jest sporo samochodów elektrycznych z poprzedniego 2023 roku. Wnioski są następujące. Otóż podaż na te samochody to optymistycznie rzecz biorąc jakieś 3,5 do 4 %, natomiast popyt jest mniejszy, o czym świadczy spora liczba aut z 2023 roku. Widać, że ta cała elektromobilność forsowana pod przymusem przez UE nie da się przeprowadzić do 2035 roku. To się zwyczajnie nie może udać.
...
Następna strona