Na budowę tarczy antyrakietowej Pentagon wydawał do tej pory 8 miliardów dolarów rocznie. Niektórzy specjaliści twierdzą, że mimo tak wielkich wydatków, projekt jest słabo zaawansowany a wydawanie dodatkowych pieniędzy - bezcelowe.
Według eksperta waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych Philla Andersona, Biały Dom zdecydował się na dodatkowe wydatki w obawie, że - jak je nazywa - zbójeckie kraje wejdą w posiadanie rakiet zdolnych do przenoszenia broni masowego rażenia. "Jeśli jest jakakolwiek szansa by mieć efektywny system obronny zanim potencjalny wróg uzyska zdolność do zaatakowania Stanów Zjednoczonych, należy zacząć go tworzyć, nie można czekać" - powiedział Polskiemu Radiu Phil Anderson. Dodał, że po planowanym rozmieszczeniu na Alasce 10 rakiet przechwytujących do końca 2004 roku i kolejnych 10 w roku następnym tarcza antyrakietowa wciąż jeszcze będzie tylko prototypem. "Można kontynuować testy już po rozmieszczeniu pierwszych rakiet, jedno w żaden sposób nie wyklucza drugiego" - powiedział ekspert waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.
Według planów prace nad budową tarczy antyrakietowej będą trwały co najmniej przez najbliższe dziesięć lat. Pentagon nie przedstawił szacunkowego kosztu budowy systemu. Według Andersona będzie to niezmiernie kosztowny program liczony w dziesiątkach miliardów dolarów... a może nawet więcej.
