Na razie nie są znane motywy pilota, którego wcześniej psychologowie uznali za osobnika niezrównoważonego. Twierdził on, że nie chce nikogo zabić, a jedynie popełnić samobójstwo, by w ten sposób uczcić śmierć astronautów
amerykanskich, którzy zginęlii na promie kosmicznym Challenger wkrótce po jego starcie w styczniu 1986 roku.
W czasie, gdy porwany samolot krążył nad Frankfurtem, z wieżowców
dzielnicy finansowej ewakuowano wszystkie osoby i zamknięto port
lotniczy.
Porywacz uprowadził samolot z lotniska Babenhausen w Hesji, grożąc
pistoletem personelowi. Policja od początku twierdziła, że nie jest to terrorysta. Mężczyzna domagał się kontaktu z amerykańską stacją telewizyjną CNN, żeby
obwieścić całemu światu motywy swego dzialania. Ostatecznie psychologom udało
się go namówić do lądowania. Wiadomo było, że paliwa wystarczyłoby mu tylko do
godziny 17.30. W pobliżu samolotu cały czas krążył śmigłowiec policyjny, a nad miastem pojawily się też myśliwce Luftwaffe.