W uchwalonej rezolucji konserwatyści stwierdzili, że "prezydent doprowadził Litwę na próg dyktatury mafii". Podkreślili, że wykorzystanie przez niego brudnych rosyjskich pieniędzy na kampanię wyborczą umocniło wpływy moskiewskich służb specjalnych i stworzyło poważne zagrożenie dla państwa. "W tej sytuacji Paksas nie ma moralnego prawa pełnić najwyższego urzędu i powinien podać się do dymisji, nie czekając na orzeczenie sejmowej komisji śledczej" - oświadczyli uczestnicy zjazdu.
Prezes partii konserwatystów, były premier Andrius Kubilius powiedział, że Litwa nie potrzebuje prezydenta, który utracił autorytet. "Niegodziwe trzymanie się za wszelką cenę stanowiska będzie oznaczać, że mocodawcy nie pozwalają Paksasowi postąpić uczciwie i po męsku" - podkreślił.
Rzecznik prezydenta nie chciał komentować zarzutów. Przypomniał tylko, że Rolandas Paksas wielokrotnie zapewniał o swej niewinności. Tymczasem
prokuratura i sejmowa komisja śledcza zapowiedziały już, że chcą przesłuchać prezydenta. Wciąż nie wiadomo, czy wyrazi on na to zgodę.