Wtedy właśnie odbędzie się spotkanie przywódców państw 15-tki na którym dokonają oni wstępnej oceny przygotowania krajów kandydackich do członkostwa w UE.
Aby zgodnie z tymi założeniami zakończyć rozmowy akcesyjne polski rząd będzie musiał w ciągu 14 miesięcy zakończyć negocjacje w 11 rozdziałach. Do tej pory udało się Polsce zamknąć 18 obszarów (ostatnim była kwestia ochrony środowiska zamknięta w piątek – 26.10).
Przed nami pozostają w zasadzie same najtrudniejsze negocjacje w zakresie: pracy, rolnictwa, podziału budżetów unijnych więc jeżeli Polski rząd będzie chciał sprostać temu nadzwyczajnemu tempu jeżeli elastyczność w negocjacjach o jakiej mówiono w przedwyborczych debatach zastąpi słowo „kompromis”...i to daleko idący szczególnie w sprawach „mniej” kluczowych. Strona europejska będzie najpewniej dokonywała kosmetycznej korekty swoich stanowisk, gdyż teraz Polsce będzie wyjątkowo zależało na postępach w negocjacjach.
Można więc spodziewać się że rząd polski pójdzie na swoistą wymianę: ustępstwa w negocjacjach w sprawie pracy, zakupu ziemi (przyp. ostatnie doniesienia z Brukseli) i innych rozdziałach w zamian za łagodniejsze stanowisko UE w sprawach dla obecnego rządu (z uwagi na zaistniały obraz polskiej sceny politycznej - duży wpływ ugrupowań chłopskich) bardzo istotnych takich jak rolnictwo i podział środków z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej.