Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Życie" o przedłużeniu sprawy Sekuły

0
Podziel się:

"Życie" informuje, że prokuratura przedłuży śledztwo w sprawie śmierci byłego szefa Głównego Urzędu Ceł i ważnego działacza Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Ireneusza Sekuły. Dziennik zwraca uwagę, że podobne śledztwo nigdy nie trwało tak długo.

Przez trzy miesiące prokuratura będzie wyjaśniać, czy rzeczywiście Ireneusz Sekuła w marcu 2000 r. oddał sam do siebie śmiertelne strzały, czy też w jego śmierci miały udział inne osoby.
- Śledztwo zostało przedłużone - potwierdza Zygmunt Kapusta, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. O szczegółach nie chciał mówić. Życie dowiedziało się, że prokuratura czeka na dane z komputerów Ireneusza Sekuły - być może rzucą one nowe światło na sprawę. Nie ma też jednoznacznej eksperty zy potwierdzającej, że Sekuła sam się zastrzelił. Początkowo prokuratura przyjęła, że było to samobójstwo. Po prostu uwierzyła słowom Sekuły, który zanim stracił przytomność, powiedział, że sam do siebie strzelał. Ponieważ nie zakładano, że ktoś mógł strzelać do byłego posła SLD, nie zlecono - tłumacząc się wysokimi kosztami - wykonania badań odcisków palców, badań balistycznych i serologicznych. Po śmierci Sekuły śledztwo zostało umorzone. Wznowiono je dopiero na wniosek Lecha Kaczyńskiego.
Wątpliwości pozostały. Mieli je nie tylko policjanci i prokuratorzy - mieli je również najbliżsi znajomi Sekuły. Józef Oleksy samobójstwo przyjaciela, którego uważał za osobę silną psychicznie, nazwał "dziwną sprawą".
Jak to możliwe, że schorowany, cierpiący na niedowład prawej dłoni Sekuła strzelił do siebie aż trzy razy? I czy to on napisał list pożegnalny, skoro z trudem przychodziło mu wystukanie kilku liter na klawiaturze komputera?
Kilka dni przed tragedią - podaje gazeta - Sekuła odebrał tajemniczy telefon. Osoby, które wtedy z nim były, twierdzą, że po rozmowie był bardzo zdenerwowany. Później usiłował pożyczyć dużą sumę pieniędzy. Dzwonił do znajomych biznesmenów, ale - jak się dowiedziało nieoficjalnie Życie - suma była tak wysoka, że nikt nie mógł w krótkim czasie zorganizować takiej ilości gotówki. Trzy miesiące przed tragedią w Zakopanem został zastrzelony Andrzej K. ps. Pershing, lider gangu pruszkowskiego, u którego były poseł miał zaciągnąć pożyczkę. Ale następcy "Pershinga" twardo egzekwowali długi zaciągnięte u gangu - schronienia u policji szukał m.in. były senator Aleksander Gawronik, którego gangsterzy straszyli śmiercią, jeżeli nie zwróci pieniędzy. Czy tak też było w przypadku Ireneusza Sekuły? Życie sugeruje, że być może wyjaśnią to świadkowie koronni zeznający w procesie "Pruszkowa".

iar/siekaj/pul

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)