Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

RPP może w tej chwili najbardziej pomóc rządowi w utrzymaniu dyscypliny fiskalnej. Obniżając stopy znacznie obniży koszty obsługi długu publicznego.

0
Podziel się:
RPP może w tej chwili najbardziej pomóc rządowi w utrzymaniu dyscypliny fiskalnej. Obniżając stopy znacznie obniży koszty obsługi długu publicznego.

Sytuacja gospodarcza Polski pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Sztucznie wykreowany wzrost popytu wewnętrznego wyczerpuje swój ekstensywny potencjał. Akcja kredytowa nie jest w stanie już urosnąć dużo więcej, głównie z uwagi na wysokie bezrobocie, niski poziom zarobków oraz poziom stóp procentowych.

Wynagrodzenia, które w dalszym ciągu spadają w ujęciu realnym nie mogą być motorem wzrostu popytu. Jedynym motorem apetytu konsumentów pozostaje w dalszym ciągu wydawanie oszczędności, gdyż pod restrykcjami podatku Belki nie opłaca się oszczędzać. Drugim, chociaż mniejszym źródełkiem pozostają wciąż dochody z saksów.

Wzrostu gospodarczego na poziomie 5% rocznie nie jest już w stanie podtrzymać nawet eksport. Chwilowa premia związana z dostępem do rynków zachodnioeuropejskich wyczerpuje się. Europa Zachodnia poza kilkoma wyjątkami pogrążona jest w recesji. Rynki europejskie stają się coraz mniej atrakcyjne, zaś konkurencja na nich rośnie.

Pojawiają się coraz liczniejszą gromadą azjatyccy gracze, którzy skutecznie wycinają w pień zarówno europejską, jak i polską konkurencję. W perspektywie kilkunastu lat, jeśli radykalnie nie zreformujemy i "odsocjalizujemy" gospodarki, przegrają wszystkie branże, poza tymi które posiadać będą rentę surowcową.

Tegoroczny budżet próbuje się ratować na rozmaite sposoby, ale zawsze z naszych kieszeni. A to przez podwyżkę ZUS, a to przez podwyżki akcyzy, a to przez megadywidendy. Ostatnią deską ratunku wydaje się być drożejąca ropa naftowa na światowych rynkach. Co prawda ogranicza ona światowy wzrost gospodarczy, ale tym nasz trzy miesięczny rząd się zbytnio nie przejmuje. Ważne, że dzięki wzrostowi cen paliw rosną wpływy z podatku VAT. Przydałoby się jeszcze trochę wzmocnienia dolara i ... dziura w budżecie załatana.

W osłabieniu złotego i oszczędnościach na obsłudze długu publicznego ma pomóc obniżenie stóp procentowych, najlepiej od razu o 50 pkt. bazowych. Nikt co prawda nie przejmuj się, iż wówczas stopa oszczędności spadnie jeszcze bardziej. Grunt, aby za wszelką cenę osłabić złotego i rozbudzić popyt na kredyty konsumpcyjne.

Tymczasem zaklinane przez wszystkich czarowników – ekspertów inwestycje, jak nie chciały rosnąć, tak nie chcą rosnąć dalej. Okazuje się iż, nadal mamy spore rezerwy w już istniejącym potencjale produkcyjnym., a nowi inwestorzy omijają nas jak jakąś średniowieczną zarazę. Zresztą przy tak wysokich podatkach i składkach, a także stabilnej inaczej polityce podatkowej państwa nie może być inaczej. A bez inwestycji nie ma trwałego wzrostu gospodarczego i spadku bezrobocia, nie ma też wzrostu płac.

NBP wyskoczyło nawet ostatnio z projekcją na przyszły rok deflacji. Jeden z wariantów prognozy przewiduje bowiem załamanie w najbliższym roku popytu wewnętrznego. NBP chce niejako zrekompensować rządowi (pamiętajmy, że obecny premier i prezes NBP to ważni działacze tej samej partii) niższą niż planowano o ok. 500 mln zł. wpłatę do tegorocznego budżetu.

Jednym słowem zrobiono wszystko, aby na najbliższym posiedzeniu RPP obniżyła stopy procentowe o 50 pkt., a następnie za kilka miesięcy, może już we wrześniu przed wyborami, dokonać ponownie takiego samego manewru.

Tylko czy przy tak niskich stopach procentowych uda się uplasować wszystkie emisje bonów i obligacji? Obawiam się, że w czasie gorącej kampanii wyborczej może być z tym kłopot. Chyba, że ta rad okaże się mniej polityczna niż sam NBP. Ale na to bym nie liczył.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)