I za to - jak czytamy w "Super expressie" - trafił na ławę oskarżonych. W połowie 1999 roku Karol Ś. został likwidatorem SdRP. Funkcję tę powierzyli mu działacze lewicy, kiedy postanowili partię rozwiązać. Adwokat szybko zajął się sprzedażą jej majątku. Wtedy do siedziby likwidatora zapukały inspektorki z Urzędu Kontroli Skarbowej. Chciały sprawdzić, jak partia rozliczała się z fiskusem i czy rzetelnie płaciła podatki. Inspektorki nie dostały jednak dokumentów, a likwidator twierdził, że ich nie ma. Zawiadomiły przełożonych, a ci oskarżyli adwokata o przestępstwo skarbowe - czyli uniemożliwienie kontroli. Adwokat nie przyznaje się do winy. Za przestępstwo, o które go oskarżono, grozi wysoka grzywna.
Karol Ś. - pisze "Super express" - ma opinię zaufanego adwokata polityków SLD. Gdy Leszek Miller kierował resortem pracy, mecenas został szefem Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Przed jesiennymi wyborami do parlamentu Karol Ś. był pełnomocnikiem komitetu wyborczego lewicy.
iar/smogo/Skw.