Odnosząc się do wczorajszej porażki koalicji w głosowaniu nad poprawkami do budżetu, premier powiedział, że rząd nie będzie ulegał żadnemu politycznemu szantażowi. Wczoraj Roman Jagieliński zerwał koalicję parlamentarną z SLD-UP, zabierając tym samym 10 głosów, na które mógł liczyć rząd Leszka Millera. Według nieoficjalnych informacji Jagieliński zaszantażował rząd. W zamian za poparcie gabinetu w Sejmie miał zażądać dla siebie teki ministra skarbu, a dla swoich kolegów partyjnych posad w radach nadzorczych spółek skarbu państwa.
Premier powiedział, że nie zgadza się na polityczne targi. Zaznaczył, że zarówno SLD jak i Unia Pracy kierują sie w polityce interesem państwa, a nie interesem jakiejś grupy parlamentarnej. "Pieniądze podatników nie mogą ulegać szantażowi. Muszą być wydawane w sposób właściwy, przemyślany i rozsądny" - zaznaczył premier. Winą za wczorajsze, niepomyślne dla rządu głosowanie w Sejmie premier obarczył - jak to ujął - "tę opozycję, która bez przerwy poucza rząd". Nie sprecyzował wprost o kogo chodzi. Komentatorzy zaznaczają jednak bez wahania, że szef rządu skrytykował w ten ostry sposób Platformę Obywatelską. Dodał jednocześnie, że koalicja rządząca oczekuje ze strony opozycji poparcia dla rozsądnych propozycji rządu - w tym dla planu wicepremiera Hausnera.
Wicepremier Hausner przedstawił modyfikacje socjalnej części swojego planu gospodarczego. Obejmują one przesunięcie w czasie zrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz rezygnację z likwidacji PFRON. W efekcie, cięcia w sferze społecznej zostaną zmniejszone o miliard złotych w porównaniu z pierwotnymi założeniami.