Procesem przeciw intencjom nazwał premier Włoch opinie prasy zagranicznej, jakie poprzedziły objęcie przez niego przewodnictwa Unii Europejskiej. Swoim krytykom Silvio Berlusconi odpowiedział na łamach zaprzyjaźnionego dziennika
Dziennik "Il Foglio" wydaje spółka, której udziałowcem jest żona premiera Veronica Lario, jego redaktorem naczelnym jest były minister w pierwszym rządzie Berlusconiego Giuliano Ferrara, który nadal pisze mu najważniejsze przemówienia. Obserwatorzy podejrzewają, że i ten artykuł, zamieszczony dyskretnie na drugiej stronie gazety, wyszedł spod jego pióra.
Ton jest bowiem umiarkowany i pełen ironii.
Berlusconi twierdzi, że jest zaszczycony uwagą zagranicznej prasy. "Nikt przede mną nie był otoczony podobną troską", ani poddany specjalnej obserwacji, jak ja, pisze włoski premier, po czym stwierdza: "Nie mamy problemu z czcigodnością, ponieważ mamy jej pod dostatkiem, a mówiąc uprzejmie nikt nie jest w stanie udzielać lekcji moralności rządowi wybranemu przez Włochów". To zdanie cytuje cała dzisiejsza prasa włoska.
Tylko "Unita'" wspomina o tym, co pierwszego dnia włoskiej prezydencji mówił o Unii Europejskiej sojusznik Berlusconiego, minister do spraw reform i lider separatystycznej Ligi Półńocnej Umberto Bossi. Przed mikrofonami radia "Wolna Padania" dał on upust swojej wrogości do wspólnoty, porównując ją m. in. do Związku Sowieckiego.