Rynek pozytywnie ocenił wynik wyborów w USA, w których większość w Izbie Reprezentantów zdobyli Demokraci, przejmując tym samym stery z rąk Republikanów pierwszy raz od 12 lat. Nie przeceniajmy jednak wpływu tego wydarzenia dla rynku. Ważniejsze wydają się przewidywania, co do dalszego kształtowania się polityki pieniężnej w USA.
Rynek jest podzielony w tej kwestii, gdyż 9 spośród 18 głównych dealerów handlujących kontraktami na stopę procentową funduszy federalnych jest przekonanych o zbliżających się obniżkach kosztu pieniądza za oceanem, jednak aż 7 z nich prognozuje zacieśnienie polityki monetarnej przez FED.
Za podwyżkami stóp procentowych w USA przemawiają dane z rynku pracy, na którym znaczna poprawa obserwowana w ostatnim czasie może doprowadzić do wzrostu presji płacowej i pośrednio wpłynąć na zwiększenie dynamiki cen. Obecnie jednak wszyscy zgodni są co do tego, że FED na kolejnym posiedzeniu 12 grudnia pozostawi jeszcze stopy na obecnym poziomie. Wciąż zatem para EUR/.USD znajduje się w średnioterminowym trendzie wzrostowym, a o godz. 16.30 za euro płacono 1,2760 dolara amerykańskiego.
Podczas środowej sesji złoty uległ nieznacznemu osłabieniu, do czego w głównej mierze przyczynił się zniżkujący eurodolar. Na tle słabnącego regionu złoty nie wyróżniał się skalą przeceny, która nie przybrała znaczących rozmiarów. Sądząc po zachowaniu rynku, możemy spodziewać się kontynuacji korekty na parze EUR/PLN do poziomu 3,8550.
W sferze polityki pieniężnej na rynek napłynęła wypowiedź M. Nogi z RPP, w opinii którego rodzime władze monetarne będą mogły zadecydować o podwyżkach stóp procentowych na początku 2007 roku, kiedy ukaże się nowa projekcja inflacyjna. Skala podwyżek będzie jednak mniejsza niż się spodziewa rynek i wyniesie maksymalnie 50 pb, czyli mniej niż jest to obecnie wyceniane przez rynek kontraktów FRA. O godz. 16.30 za euro płacono 3,8350, a za dolara 3,0050 złotego.
