Euro o godz. 14.40 kosztowało 3,906 zł wobec 3,912 zł w piątek na koniec kwotowań. Za dolara w poniedziałek rano płacono 2,9490 zł wobec 2,9640 w piątek.
"Projekcja (inflacji) i wypowiedzi wiceprezesa NBP nie zrobiły wrażenia na rynku. Złoty się umacnia w reakcji na piątkową decyzję Rady o zmianie nastawienia na łagodne" - powiedział PAP Andrzej Dziewięcki, dealer Capital Management.
"Kurs złotego wobec euro dotarł w okolice ostatniego kluczowego wsparcia 3,90 i od rana rynek próbuje go przełamać. Przełamanie poziomu 3,90, co może nastąpić w ciągu bieżącego tygodnia, spowoduje dalsze umocnienie złotego w okolice 3,80. Przedtem jednak przydałaby się drobna techniczna korekta w okolice 3,95" - dodał.
Natomiast kurs dolar/złoty przełamał poziom wsparcia 2,95.
"Jeżeli na zamknięciu kurs będzie wyższy niż 2,95 zł za dolara, to będzie to oznaczało początek korekty" - dodał.
Jego zdaniem do końca poniedziałkowej sesji na rynku powinna dominować konsolidacja.
Na rynku międzybankowym za euro płacono 1,3250 dolara.
Rada Polityki Pieniężnej niespodziewanie zmieniła w piątek nastawienie na łagodne z restrykcyjnego, pozostawiając stopy procentowe bez zmian. Zaskoczyło to analityków, którzy oczekiwali zmiany nastawienia jedynie na neutralne.
Krzysztof Rybiński, wiceprezes NBP, ocenia, że obniżka stóp procentowych w skali 150 pb w ciągu 12 miesięcy, jakiej oczekuje rynek, znacznie zwiększyłaby ryzyko, że inflacja pozostawałaby powyżej celu inflacyjnego.
Na rynku międzynarodowym euro kosztowało w poniedziałek rano 1,3255 dolara wobec 1,3195 przed weekendem.
Na rynku długu ceny papierów lekko wzrosły w związku z piątkową decyzją RPP. Według Andrzeja Michałowskiego z PKO BP, do końca dnia ceny na tym rynku nie powinny już być wyższe.
W poniedziałek około 14.55 rentowność dwulatek wynosiła 5,33 proc. wobec 5,38 proc. w piątek wieczorem. Dochodowość pięciolatek spadła do 5,32 proc. wobec 5,43 proc. przed weekendem, a papierów dziesięcioletnich do 5,47 proc. wobec 5,60 proc.
