Dom Prasy do modernizacji? Tak, ale po remoncie obiekt nie może być w całości przeznaczony dla urzędników - pismo w tej sprawie Stowarzyszenie Moje Miasto z Katowic wysłało we środę do prezydenta Piotra Uszoka. - W związku z planami przebudowy zwracamy się z apelem o uwzględnienie w ramach obiektu także funkcji usługowo - gastronomicznych, nie zaś wyłącznie administracyjnych - piszą społecznicy. Prezydent chce na parterze zlokalizować Biuro Obsługi Mieszkańców. Obecnie znajduje się tu restauracja, którą szczególnie upodobali sobie seniorzy. Lokal, to jedno z niewielu miejsc w Katowicach oraz regionie, gdzie dla osób starszych organizowane są dansingi. Tylko Pod Prasą przy okazji organizowanych w tygodniu potańcówek bawi się kilkaset osób. W listopadzie lokal zostanie zamknięty, podobnie jak i cały Dom Prasy. Magistrat zleca modernizację gmachu, obecnie trwa przetarg na wybór wykonawcy robót. Za 28 mln zł władze Katowic, bo gmach jest własnością miasta, chcą tu zrobić urzędniczy budynek, w którym ma się
mieścić na parterze Biuro Obsługi Mieszkańców, a na wyższych piętrach wydziały urzędu. Gmach będzie odnowiony i z zewnątrz i wewnątrz. Tyle że będzie martwy po godzinach pracy urzędu. - W sytuacji, gdy po remoncie Domu Prasy obiekt ten w całości zostanie przeznaczony na siedzibę administracji, po godzinie 18. rynek będzie jedynie przystankiem tramwajowym. Pytanie, które należy zadać brzmi, czy aby na pewno o to chodzi? Wobec powyższego apelujemy, aby przynajmniej część parteru Domu Prasy przewidywała także funkcję użytkową (gastronomia, usługi, itp). Tylko w ten sposób naprawdę przyczynimy się do rewitalizacji centrum Katowic. Uprzedzając wątpliwości, czy gmach Urzędu Miasta może mieścić także lokale gastronomiczne, przywołujemy przykład wrocławskiego Ratusza, w którego podziemiach mieszczą się liczne restauracje i inne podobne lokale - argumentują społecznicy w piśmie do prezydenta. O Domu Prasy słów kilka… Dom Prasy to kiedyś był ośrodek myśli twórczej… Też, przede wszystkim dobrej zabawy. Ta kultowa
siedziba śląskich redakcji, najdłużej naszej redakcji - "Dziennika Zachodniego" (od 1963 r. do 2009 r.) - dziś prawie całkowicie opustoszała. Czy po remoncie będzie ładniej? Niekoniecznie. Po pierwsze sporo można zepsuć. Mało kto wie, że Dom Prasy to był jeden z pierwszych budynków wybudowanych w Polsce, w którym zastosowano ścianę kurtynową - szklaną, która nie pełni funkcji konstrukcyjnych. Budynek jednak niszczał, nieremontowany przez wiele lat i dziś można tylko zgadywać, kiedy ostatni raz okna widziały szczotkę i mydło. W naszej redakcji nikt nie pamięta. Pamiętamy za to, zresztą, tak jak i wielu spośród naszych czytelników, wnętrza kultowego gmachu. Te wnętrza pamiętają z kolei koncert Maryli Rodowicz, Trubadurów, albo odwiedziny Edwarda Gierka podczas obchodów 25-lecia powstania "Dziennika Zachodniego". I pamiętają dziennikarzy. Bo Dom Prasy został tak ochrzczony nie bez kozery. Choć pierwotnie wybudowano go jako Dom Sportowca i oddano do użytku w 1963 r. Wtedy na Młyńską 1 wprowadziły się redakcje.
Na pierwszym piętrze uruchomiono Cafe Sport. Drugie piętro zajęło wydawnictwo. Trzecie i czwarte piętro dziennikarze "Trybuny Robotniczej", a piąte "Dziennika Zachodniego". Szóste piętro zajęły redakcje "Sportu" i "Wieczoru". Siódme piętro było wspólne, do czasu aż wprowadziła się tam "Panorama". Po 1989 r. redakcje wyprowadzały się, inne zamykano. W 2009 roku mury Młyńskiej 1 opuściliśmy też my (obecnie redakcja "PDZ" mieści się w Sosnowcu Milowicach). I nieskromnie trzeba przyznać, że życie w Domu Prasy zamarło. Ostatni lokatorzy budynku to pszczelarze, emeryci i renciści, są dwa biura poselskie, fundacja, biuro tłumacza, Inkubator Społecznej Przedsiębiorczości, są też urzędnicy Wydziału Geodezji. I jeszcze lokatorzy parteru. W latach 90. była tu restauracja "Pod prasą". Obiady podawała pani Marysia, była też kawa parzona, wódka i herbata. Restauracja została zamknięta, miała być remontowana. I tak w pomieszczeniach hulał wiatr, do 2008 roku, w którym wprowadziła się tu nowa restauracja. Tych lokatorów też
niebawem czeka wyprowadzka. Budynek przed remontem musi być pusty. Czy ożyje po remoncie? Na pewno nie, jeśli jego podwoje będą zamykane wraz z zamknięciem urzędu i jeśli przed nim (od strony rynku) wyrośnie inny wielki gmach, planowany przez władze Katowic Miejski Obiekt Wielofunkcyjny. I żeby nie było wątpliwości, MOW też ma być urzędniczy. Zresztą tak jak 20 innych budynków w centrum, zajmowanych przez wydziały magistratu (m.in. przy ulicach: Korfantego, Młyńskiej, Pocztowej, 3 Maja, Rynek, Warszawskiej, Francuskiej). Utrzymanie tych obiektów kosztuje - w 2009 r. ponad 3.1 mln zł.