Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Bankowiec: ZASP nie stracił na obligacjach, a może jeszcze zyskać

0
Podziel się:

ZASP nie stracił na wykupie nietrafionych obligacji Stoczni Szczecińskiej,
a może jeszcze na nich zyskać - zeznał w środę w sądzie prawnik ING Banku Śląskiego. Za narażenie
Związku w 2002 r. na 9,2 mln zł strat oskarżone są b. władze ZASP.

ZASP nie stracił na wykupie nietrafionych obligacji Stoczni Szczecińskiej, a może jeszcze na nich zyskać - zeznał w środę w sądzie prawnik ING Banku Śląskiego. Za narażenie Związku w 2002 r. na 9,2 mln zł strat oskarżone są b. władze ZASP.

Oskarżeni to: b. prezes ZASP Kazimierz Kaczor, b. skarbnik Cezary Morawski i b. główny księgowy Piotr K. Nie przyznają się do winy. Proces w tej sprawie ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w marcu tego roku i zbliża się już ku końcowi.

Chodzi o narażenie ZASP na znaczne straty po "nietrafionym" zakupie obligacji Stoczni Szczecińskiej Porta Holding S.A. przez Piotra K. (jako jedyny nie zgadza się na podawanie nazwiska). Kaczor i Morawski odpowiadają za brak nadzoru nad jego działaniami. Wszystkim trzem grozi do 3 lat więzienia.

9,2 mln zł to było ok. 60 proc. funduszów z dyspozycji ZASP. Według prokuratury w 2002 r. oskarżony K. podjął decyzję o zakupie obligacji stoczni, która wkrótce potem ogłosiła upadłość. Według prokuratury ta decyzja naraziła ZASP na utratę środków, bo były to krótkoterminowe obligacje wysokiego ryzyka. Związek stracił całą kwotę, gdyż zbankrutowana stocznia nie wykupiła obligacji. Zagrożone było utrzymanie Domu Artystów Weteranów w Skolimowie, ale pomogło m.in. Ministerstwo Finansów. W wyniku całej sprawy Kaczora i Morawskiego usunięto z ZASP, zarzucając im naruszenie statutu związku. Potem związek wycofał się z tej decyzji.

Obrona kwestionuje, że w ogóle doszło do szkody w ZASP. Argumentuje, że ING Bank Śląski, który zaoferował K. kupno tych obligacji, w ugodzie z 2004 r. uznał połowę roszczenia ZASP, a drugą połowę zrekompensował udzielając - za pośrednictwem fundacji - dotację dla domu w Skolimowie.

W środę przed sądem zeznawał Włodzimierz B., wicedyrektor departamentu prawnego ING Banku Śląskiego, który od 2002 r. negocjował ugodę z ZASP. Według niego ZASP nie stracił na tej sprawie, "a może mieć więcej". Przypomniał, że w wyniku zawarcia ugody bank uznał połowę roszczenia ZASP, drugą połowę domowi w Skolimowie przekazała bankowa fundacja, a ponadto ZASP dysponuje jeszcze połową spornych obligacji Stoczni Szczecińskiej (drugie pół na mocy ugody jest własnością banku).

"Strata ZASP została pokryta właściwie w całości. A postępowanie upadłościowe Stoczni trwa. Ostatnio mówiono, że może uda się wykupić obligacje za 42 proc. wartości - bo o stu procentach nie może być mowy" - zeznał świadek. Adwokaci szybko podliczyli. "42 procent od 4,6 mln zł to też niezły pieniądz" - zauważył mec. Grzegorz Kucharski, obrońca Piotra K.

Reprezentujący Kaczora mec. Jerzy Naumann pytał świadka, czemu bank nie przekazał dotacji na dom weterana bezpośrednio, lecz przez swą fundację. "Nie odpowiem, gdyż nie wiem" - odparł Włodzimierz B. "Czy może chodzi o to, że połowa roszczenia, którą bank uznał, musi być wykazana jako strata banku, a ta druga połowa, którą przekazuje się fundacji, nie jest wykazana jako strata?" - dociekał. Świadek nie odpowiedział.

"Nasza strata wynikła z upadku Stoczni Szczecińskiej jest o wiele większa niż strata ZASP - to są śmieszne pieniądze. Myśmy stracili dużo więcej, a inni - jeszcze więcej. Nikt się nie spodziewał, że upadnie tak wielkie przedsiębiorstwo jak Stocznia Szczecińska. W 2002 r. rząd miał udzielić bankom gwarancji na kredyty dla niej" - przypomniał Włodzimierz B.

Koniec tego procesu - 11 stycznia.

Wojciech Tumidalski(PAP)

wkt/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)