Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Brodsky ma być wydany do Niemiec, ale nie za szpiegostwo

0
Podziel się:

W ciągu 10 dni Uri Brodsky ma być wydany do Niemiec, gdzie będzie mógł być
sądzony nie za szpiegostwo, lecz tylko za poświadczenie nieprawdy i pomoc w sfałszowaniu dokumentów
dla osoby, która miała brać udział w zabójstwie lidera Hamasu w Dubaju.

W ciągu 10 dni Uri Brodsky ma być wydany do Niemiec, gdzie będzie mógł być sądzony nie za szpiegostwo, lecz tylko za poświadczenie nieprawdy i pomoc w sfałszowaniu dokumentów dla osoby, która miała brać udział w zabójstwie lidera Hamasu w Dubaju.

Taka jest konsekwencja czwartkowej decyzji Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Utrzymał on lipcowe postanowienie sądu I instancji o zgodzie na wydanie do Niemiec tego obywatela Izraela, domniemanego agenta Mossadu.

SA prawomocnie oddalił zażalenia obrony i prokuratury na decyzję I instancji. Kasację od tego może złożyć Rzecznik Praw Obywatelskich lub prokurator generalny - ale nie wstrzymuje to procedury wydania.

Obrona Brodsky'ego mówi, że decyzja jest dla niego korzystna, bo za czyny, na których sądzenie w Niemczech zgodził się SA, grozi mu tam do trzech lat więzienia; za szpiegostwo groziłoby mu do pięciu lat.

Brodsky został doprowadzony do sądu z aresztu, gdzie przebywa od 4 czerwca, gdy zatrzymano go na Okęciu na podstawie wydanego przez Niemcy europejskiego nakazu aresztowania. Ciążą tam na nim zarzuty działalności wywiadowczej przeciw Niemcom, poświadczenia nieprawdy i pomocy w sfałszowaniu dokumentów dla osoby, która miała brać udział w zabójstwie lidera Hamasu.

7 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że może on być przekazany do Niemiec, ale mógłby tam być ścigany nie za szpiegostwo, lecz tylko za poświadczenie nieprawdy i pomoc w fałszerstwie. Sąd podkreślił, że nie wypowiada się o winie czy niewinności, ale tylko o przesłankach dopuszczalności jego wydania.

SO uznał, że należy odmówić wykonania ENA m.in. wtedy, jeżeli wydano go "w związku z przestępstwem popełnionym bez użycia przemocy z przyczyn politycznych". SO ocenił, że zapis ten odnosi się do przestępstwa udziału w obcym wywiadzie na szkodę Niemiec, a samo branie udziału w działalności wywiadowczej nie jest związane z przemocą. SO podkreślał, że wniosek Niemców o ENA "nie dotyczył żadnych zabójstw". Zdaniem SO w wątku szpiegostwa nie została też spełniona tzw. zasada wzajemności, która jest warunkiem wydania kogoś obcemu państwu. W Polsce nie jest bowiem karany udział w wywiadzie przeciw Niemcom, a w Niemczech - przeciw Polsce. Zarazem SO uznał, że nie ma przeszkód do wydania Brodsky'ego za ścigane w obu państwach "przestępstwo pospolite": poświadczenie nieprawdy i fałszerstwo.

Obrona zaskarżyła decyzję SO, wnosząc o niewydawanie Brodsky'ego, bo wszystkie jego czyny były motywowane politycznie, a SO niezasadnie rozdzielił oba zarzuty wobec niego. Prokuratura Okręgowa w Warszawie (która reprezentuje stronę niemiecką), zażaliła się zaś na decyzję o odmowie wydania w wątku szpiegostwa, kwestionując, by było to przestępstwo na tle politycznym.

SA uznał oba zażalenia za bezpodstawne, bo - jak mówił sędzia Paweł Rysiński - odmowa wydania byłaby bezpodstawna i sprzeczna z "zasadą wzajemnego zaufania między państwami członkowskimi UE".

Zażalenie prokuratury SA uznał za "wewnętrznie sprzeczne", gdyż z jednej strony akceptuje ona analizę SO co do czynu z przyczyn politycznych, a z drugiej strony w sposób niezrozumiały zarzuca SO błąd przez przyjęcie, że szpiegostwo jest przestępstwem o charakterze politycznym. Sędzia podkreślił, że doktryna i prawo międzynarodowe uznają je za takie przestępstwo i "może tylko dziwić, że tak niezrozumiały pogląd głosi urząd prokuratorski".

Sędzia dodał, że gdyby przyjąć pogląd prokuratury, to jego skutkiem musiałaby być decyzja o zupełnej odmowie wydania Brodsky'ego, a "nie taka była, jak należy rozumieć, intencja skarżącego". Podkreślił, że komplikację dostrzegła prokurator występująca w czwartek przed SA, która wniosła ostatecznie o utrzymanie całego orzeczenie SO.

Zdaniem SA, na uwzględnienie nie zasługuje także zażalenie obrony, która twierdziła m.in., że SO bezpodstawnie rozdzielił czyn zarzucany przez Niemców Brodsky'emu na dwa przestępstwa, z których już jedno może być podstawą wydania.

Jak mówił sędzia Rysiński, skoro SO odmówił wydania ściganego w wątku szpiegostwa, to mógł orzec o wydaniu go pod innym zarzutem. Powołał się na opinię niemieckiego prokuratora generalnego, że ENA wobec Brodsky'ego dotyczy dwóch przestępstw, tylko z "przyczyn dogmatycznych tworzących pojedynczy, rzeczywisty czyn" - czyli, że sprawca jednym czynem dopuszcza sie zamachu na więcej niż jedno dobro chronione prawem.

Obrońca Brodsky'ego mec. Anna Mika-Kopeć powiedziała dziennikarzom, że "decyzja wydaje się satysfakcjonująca dla wszystkich stron postępowania". "Przychylamy się do wyroku, będziemy go szanować" - dodała. Sam Brodsky nie wypowiadał się dla prasy; podobnie jak obecni w SA prawnicy z Izraela.

Prok. Danuta Droessler powiedziała PAP, że analizy zażalenia prokuratury okręgowej dokonała w imieniu Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie, a cofnięcie tego zażalenia było niemożliwe.

To niemieckie media ujawniły, że Brodsky'ego na początku czerwca zatrzymano w Polsce - co uznano za "kontrolowany przeciek" władz w Berlinie. Według tygodnika "Der Spiegel", domniemany agent przebywał w Niemczech jako Alexander Verin, a analiza jego płatności dokonywanych kartami kredytowymi wykazała, że posługiwał się także nazwiskiem Brodsky. Dwaj izraelscy ministrowie mówili po ujawnieniu sprawy, że Polska powinna przekazać zatrzymanego ich krajowi. Nic jednak nie wiadomo o oficjalnym piśmie. Izraelski dziennik "Haarec" podawał, że Polska czuje się zakłopotana i schwytana w potrzask między dwoma państwami, które uważa za przyjaciół - Izraelem i Niemcami.

Premier Donald Tusk mówił, że zależy mu, aby sprawa nie zaszkodziła polsko-izraelskim stosunkom, a zarazem zwracał uwagę, że przepisy prawa europejskiego nie dają zbyt wielu możliwości działania polskiemu sądowi. Z kolei polska prokuratura "nie bierze pod uwagę kwestii politycznych", lecz tylko procedury i podkreśla, że Izrael nie jest stroną postępowania ws. wniosku ENA.

19 stycznia Mahmud al-Mabhuh, jeden z założycieli Brygad Ezedina al-Kasama, wojskowego skrzydła Hamasu, został zamordowany w hotelu w Dubaju. O zabójstwo policja emiratu oskarża izraelskie służby wywiadowcze. Zabójcy posługiwali się paszportami państw Zachodu. W związku z zamachem Interpol poszukuje 27 osób.(PAP)

sta/ itm/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)