W połowie lutego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię ws. kredytów frankowych. Jeśli umowa jest od początku nieważna, konsument oprócz zwrotu pieniędzy i odsetek, może domagać się dodatkowych świadczeń. Bank, oprócz zwrotu pieniędzy i odsetek, nie może domagać się dodatkowych świadczeń – stwierdził w czwartkowej opinii ws. kredytów frankowych Trybunał Sprawiedliwości UE.
Jak pisaliśmy wcześniej na money.pl - obecnie, gdy sąd stwierdza, że umowa kredytowa jest nieważna z powodu zawarcia w niej bezprawnych zapisów, banki pozywają frankowiczów, żądając opłat za korzystanie z kapitału. Takich spraw jest już w polskich sądach setki.
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys ocenił wtedy, że "interpretacja TSUE grozi poważnym kryzysem makroekonomicznym, rząd i KNF muszą zastanowić się jak temu zapobiec".
Adam Glapiński: "to budzi kontrowersje"
Decyzja TSUE jest, nie wiem, jak to jest w ogóle przyjęte wśród kulturalnych ludzi mówić o decyzjach różnych sądów, bo to jest jakiś rodzaj sądu - zaczął prof. Glapiński. - To znowu niepoważne i znienacka. Przypominam, że TSUE trzymało rok naszą sprawę kredytów walutowych, po czym po roku powiedzieli, że nie wydają orzeczenia.
Prezes NBP dodał, że sprawą zajmował się również Sąd Najwyższy, ale również tam nie wydano decyzji, gdyż "nie wiedzą, kto jest sędzią, a kto nie". W ten sposób szef banku centralnego nawiązał do sporu dotyczącego statusu nowych sędziów.
- Poszczególne sądy rejonowe zostały z takim dylematem i od sasa do lasa wydają decyzje, przy czym wiadomo, że duża ilość sędziów też ma kredyty albo członkowie rodzin mają. To jeszcze bardziej budzi kontrowersje. Powinni być wyłączeni ze spraw - ocenił Adam Glapiński.
Szef NBP przedstawił w tym kontekście problemy, z jakimi mogą borykać się banki, a te już mają je sygnalizować.
- Jak banki mają duży problem, to żądają pieniędzy. I tu pojawia się NBP jako ostatni bank, ostatni kredytowca - podkreślił prof. Glapiński, wspominając o ewentualnych kredytach ratunkowych, ale "ma nadzieję, że do tego nie dojdzie". Jego zdaniem opinia TSUE nie ma jednak wpływu na politykę pieniężną, w przeciwieństwie do wakacji kredytowych. Ale do tej decyzji PiS szef NBP "nie wtrąca się", bo to "rząd musi dbać o sytuację obywateli".