Rzecznik Finansowy (RF) przystąpił do sprawy sądowej na wniosek przydzielonego z urzędu pełnomocnika jednego z powodów. Jak czytamy, w trakcie procesu Rzecznik Finansowy przedstawił m.in. argumentację dotyczącą abuzywności (uznania za niedozwolone) wielu zapisów umowy, a co za tym idzie, nieważności całego kontraktu.
Kredyt "Alicja". Dlaczego sąd uznał umowy z PKO BP za nieważne?
Jak wyjaśniono w komunikacie Biura RF, kredytobiorcy w 1997 roku pożyczyli z banku 90 tys. zł. Po 19 latach spłaty rat w łącznej wysokości 206 tys. zł, w dalszym ciągu do spłaty pozostawała im całość kapitału (90 tys. zł) oraz dodatkowo skapitalizowane odsetki (120 tys. zł). Łączny koszt kredytu wyniósł więc ponad 400 tys. zł, czyli ponad cztery razy więcej, niż wartość samego kredytu.
W komunikacie przypomniano, że zaciągnięty przez konsumentów kredyt oferowany był przez bank PKO BP pod nazwą handlową "Alicja". Według RF, poprzez mechanizm spłaty niskich rat, obejmujących jedynie część odsetek, miał w teorii ułatwiać finansowanie celów mieszkaniowych w warunkach inflacyjnych lat 90. W praktyce niespłacone odsetki dopisywane były do kapitału, co – zdaniem Rzecznika Finansowego – w wielu przypadkach uniemożliwiało wręcz spłatę zobowiązania wobec banku.
Zawarty w umowie sposób ustalania wysokości raty kredytu powoduje, że klienci pomimo regularnych płatności z tytułu umowy, wciąż nie mają perspektywy całkowitej spłaty kredytu. Istotne jest, że sąd stwierdził nieważność umowy, podzielając naszą argumentację, iż zapisy w niej zastosowane są nie tylko skrajnie niekorzystne dla konsumentów, ale również niezgodne z prawem. To orzeczenie stwarza szansę dochodzenia swoich praw dla innych posiadaczy tego kredytu
– powiedział cytowany w komunikacie Rzecznik Finansowy Mariusz Golecki.
Ponadto – jak wskazano w komunikacie - w ocenie ekspertów Biura Rzecznika Finansowego, zastosowany przez bank w przypadku kredytu "Alicja" mechanizm wyliczania oprocentowania kredytu jest na tyle nieprecyzyjny, niejasny oraz nieweryfikowalny dla kredytobiorców, że rodzi daleko posunięte wątpliwości co do jego zgodności z przepisami prawa. Stwarza on także ryzyko stosowania przez bank dowolnie ustalonego wymiaru oprocentowania, która rzutuje bezpośrednio na wysokość spłacanej raty kredytu.
Klauzule niedozwolone w umowach o kredyt. Czego nie wolno bankowi?
"Zastrzeżenia budzi między innymi zapis określający sposób ustalania oprocentowania kredytu, które miało być uzależnione od stawek stóp procentowych 12-miesięcznych terminowych lokat oszczędnościowych, wykazywanych przez centrale banków krajowych, dysponujących największymi kwotami terminowych zobowiązań wobec klientów w Polsce. Jednak w umowie próżno szukać szczegółowych i weryfikowalnych dla konsumenta informacji w jaki sposób kredytodawca określa, które banki oraz na jakiej podstawie są brane pod uwagę w tym mechanizmie. Zatem klient nie tylko był niedostatecznie poinformowany na temat produktu z którego korzysta, ale również bank mógł jednostronnie określać jego parametry w trakcie trwania umowy" – wyjaśnił cytowany w komunikacie radca prawny w Biurze Rzecznika Finansowego Krzysztof Witkowski.
Jak wyjaśniono w informacji Biura RF, prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie oznacza, że kredytobiorcy nie muszą już spłacać kredytu "Alicja". Co więcej, bank musi zwrócić jednemu z kredytobiorców odpowiednią kwotę wpłat dokonanych ponad kapitał udzielonego kredytu wraz z przysługującymi odsetkami.