Z Chin docierają sygnały o upadku jednego z banków. Portal renminbao.com opublikował relację spod siedziby Jiangxi Bank szturmowanej przez klientów instytucji zaniepokojonych doniesieniami o bankructwie. Bank wcześniej oficjalnie poinformował, że jego zyski mogą spaść o 30 proc. z powodu problemów ze spłacaniem pożyczek przez klientów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chiny mają coraz większy problem z bankami
Sytuację na chińskim rynku bankowym opisał "The Economist". Zwraca uwagę, że w Chinach istnieje około 3800 zagrożonych instytucji bankowych. Łączna wartość ich aktywów wynosi 55 bilionów juanów (7,5 biliona dolarów), co stanowi 13 proc. całego systemu bankowego kraju. Tygodnik podkreśla, że banki te od dawna były źle zarządzane i zgromadziły ogromne ilości złych kredytów.
"Wiele z nich udzielało pożyczek deweloperom i samorządom lokalnym, narażając się na skutki kryzysu na rynku nieruchomości" - czytamy. Autorzy zwracają uwagę, że w ostatnich latach niektóre banki ujawniły, iż 40 proc. ich portfela stanowią kredyty zagrożone.
Znikające banki i próby ratunku sektora
Rzadkie ujawnienie informacji o problemach banku może podkreślać powagę sytuacji. Podobny mechanizm był obserwowany w przypadku firm deweloperskich. Początkowo o problemach gigantów było słychać niewiele, aż w końcu istnienie problemu całej branży potwierdziły władze.
"The Economist" zauważa, że główną strategią Chin w radzeniu sobie z małymi, słabymi bankami jest ich "wchłanianie". Z 40 instytucji, które niedawno w ten właśnie sposób zniknęły, 36 znajdowało się w prowincji Liaoning i zostało przejęte przez innego kredytodawcę o nazwie Liaoning Rural Commercial Bank.
Sytuacji chińskiego sektora bankowego przyjrzał się też analityk rynku kryptowalut Sigma G. Wskazuje, że główną przyczyną problemów jest głęboka recesja w chińskim sektorze nieruchomości. Nadmiernie zadłużeni deweloperzy i samorządy lokalne nie spłacają pożyczek, co prowadzi do kaskady niestabilności finansowej. Ceny nieruchomości gwałtownie spadły, a projekty budowlane zostały wstrzymane, co dodatkowo obciąża system finansowy.
Autor wpisu zwraca również uwagę na problem ukrytych złych długów. Banki wykorzystywały spółki zarządzające aktywami (AMC) do pozbywania się toksycznych kredytów, tworząc pozory stabilności. Nowy regulator bankowy, Narodowa Administracja Regulacji Finansowych (NAFR), zaczął jednak zwalczać te praktyki, nakładając grzywny i zwiększając nadzór.
Perspektywy dla chińskiej gospodarki
Autor wpisu przewiduje, że chińska gospodarka wchodzi w fazę przedłużonego i udawanego wzrostu. "Lata wzrostu napędzanego kredytem w końcu dobiegły końca, a rezultatem będzie niższy wzrost Chin i negatywny wpływ na globalną gospodarkę" - ostrzega Sina_21st.
Ekspert prognozuje, że wolniejszy wzrost chińskiej gospodarki z kolei pogłębi problemy bankowe. Jego zdaniem, sytuacja ta najprawdopodobniej zakończy się masowymi zastrzykami płynności, stymulacją gospodarki i inwestorami uciekającymi w kierunku twardych aktywów.
Eksperci S&P cytowani przez "The Economist" oceniają z kolei, że naprawa chińskiego systemu bankowego może zająć nawet dekadę. Oficjalne dane wciąż mogą jednak nie oddawać skali problemu. W raprcie Ludowego Banku Chin za rok 2023 możemy bowiem przeczytać, że 3655 banków, których aktywa stanowiły 98,28 proc. wszystkich aktywów zdeponowanych w chińskich bankach, jest bezpieczna. Chiński bank potwierdził też, że ryzyko dotyczy części małych i średnich instytucjach finansowych działających na obszarach wiejskich. "Duże banki uzyskały dobre oceny ratingowe, co świadczy o stabilności systemu finansowego" - czytamy w dokumencie.
Zegar tyka, problemy mogą się pogłębić
Dlaczego to małe banki mają tak duże problemy? Wiele chińskich miast, a nawet całych regionów, dosłownie tonie w długach. Zobowiązania są na tyle wysokie, że przedstawiciele władz lokalnych już wiosną wysłali do Pekinu swoich emisariuszy. Ci negocjują warunki spłat miliardowych pożyczek. Niespłacone należności coraz bardziej ciążą lokalnym gospodarkom, co zagraża wzrostowi krajowej gospodarki.
Długi, w których toną chińskie miasta, to przede wszystkim konsekwencje kryzysu na rynku nieruchomości. Oraz skutki pandemii. W ciągu ostatniej dekady wiele projektów budowlanych było finansowanych z długu. Rozwój infrastruktury miał napędzić lokalny wzrost, ale po kryzysie wywołanym epidemią COVID samorządy straciły możliwość dalszego inwestowania. Tymczasem wciąż muszą spłacać stare długi.
Goldman Sachs wycenia długi najważniejszych chińskich regionów na 13 miliardów dolarów. Część z tych zobowiązań to zobowiązania publiczne - na przykład obligacje. Brak spłaty uderzy więc w całą gospodarkę.