W Polsce brakuje lekarzy, a zwłaszcza specjalistów. Pandemia koronawirusa tylko uwidoczniła te braki. Wiele szpitali musi zawieszać oddziały z powodu braków kadrowych. Ostatni przykład to Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie czasowo zamknięto chirurgię. Podobny los spotkał wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Rybniku.
O dramatycznie małej liczbie lekarzy przypadającej na 1000 polskich pacjentów informowaliśmy już wielokrotnie. Według raportu OECD "Health at a Glance 2020" na tysiąc mieszkańców mamy zaledwie 2,4 lekarza, podczas gdy średnia UE to 3,4. Tym samym pod względem dostępności lekarzy znajdujemy się na samym końcu w Unii Europejskiej.
Według Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce brakuje aż 68 tys. lekarzy różnych specjalizacji i 40 tys. pielęgniarek.
Od lat alarmujemy, że sytuacja w polskiej opiece zdrowotnej jest bardzo trudna. Jednak nasze postulaty trafiają w ścianę. Rząd ma własne plany i niekoniecznie wsłuchuje się w głos środowiska medycznego i jego potrzeby – stwierdza w rozmowie z money.pl dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Tymczasem rząd przekonuje, że działania naprawcze są skuteczne i sprawnie postępują. – Ogromną większość tego, co zapowiedzieliśmy, zrobiliśmy – przekonywał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas niedzielnego spotkania z mieszkańcami Konina.
– Zwiększyliśmy wydatki na opiekę zdrowotną z 74 do 160 mld zł. Będziemy jeszcze zwiększali – zapowiedział i przypomniał, że w 2026 r. na zdrowie ma być przeznaczonych 7 proc. PKB. – 7 proc. to już jest dobry poziom europejski – zaznaczył Kaczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekarze będą wracać? Na razie pakują walizki w przeciwną stronę
Jarosław Kaczyński już na początku lipca przekonywał, że w związku z tą poprawą polscy lekarze powrócą wkrótce do kraju, bo będą mogli zarobić tu porównywalne pieniądze, co na Zachodzie. – Już dzisiaj nie przyjmują propozycji w Niemczech, bo tam się mniej płaci niż tu – stwierdził Jarosław Kaczyński.
Do kwestii zarobków polskich medyków wrócił również w niedzielę, kiedy to stwierdził, że lekarz może zarabiać naprawdę bardzo dużo. – Ja nie mam nic przeciwko temu. Jak to jest naprawdę wybitny lekarz, to niech zarabia, nie chcę tutaj nikogo denerwować, ale i 60, czy nawet 80 tys. miesięcznie – dodał, ale zaznaczył, że wiązać się to powinno z zatrudnieniem w jednej placówce.
Do słów prezesa nawiązał dr Bukiel, który nieco zmieszany "hojnością" prezesa Kaczyńskiego przypomniał, że OZZL już od dawna postuluje rozwiązania, które dałyby godne warunki pracy na jednym etacie. – Trochę mnie zdziwiły kwoty rzucane przez byłego premiera Kaczyńskiego, ale sama idea jest słuszna. Mówimy o niej od dawna, ale jakoś rząd do tej pory nic w tej kwestii nie zrobił – zaznaczył prezes OZZL. – Nim uda się przekonać polskich lekarzy do powrotu, trzeba stworzyć warunki dla tych, których mamy. Aby kolejni nie wyjeżdżali – zaznaczył.
Bo wbrew słowom prezesa PiS eksodus polskich medyków trwa, a w porównaniu do ubiegłego roku wręcz się nasilił. Jego skalę obrazuje liczba pobieranych w Okręgowej Izbie Lekarskiej zaświadczeń o postawie etycznej, wydawanych lekarzom i dentystom ubiegającym się o uznanie kwalifikacji w innych krajach Unii Europejskiej.
Zapytaliśmy OIL o najnowsze dane. Wynika z nich, że tylko do lipca 2022 r. starało się o nie 551 medyków, z tego 445 lekarzy i 106 dentystów.
Dla porównania na koniec sierpnia 2021 r. pobrało je w sumie 420. Z tego 339 wydano lekarzom, a dodatkowe 81 dentystom. To wskazuje, jak wielu poważnie bierze pod uwagę wyjazd z Polski.
– W kwestii wyjazdów polskich lekarzy do pracy za granicę należy podkreślić, że w 2022 r. – w ciągu pół roku – izby lekarskie wydały prawie tyle samo zaświadczeń dla ubiegających się o uznanie kwalifikacji w innych krajach Unii Europejskiej co w całym 2022 r. – zauważa w rozmowie z money.pl Renata Jeziółkowska, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej. – Od dawna środowisko lekarskie alarmuje o nawarstwiających się problemach systemowych w polskiej ochronie zdrowia. Lekarze zwracają w tym kontekście uwagę na warunki pracy i sytuację prawną, powodującą brak poczucia bezpieczeństwa podczas leczenia – dodaje.
Pomimo zapewnień rządu o świetlanych perspektywach zarobkowych polskich medyków, warto zwrócić uwagę ,że pod względem wynagrodzeń oferowanych naszym lekarzom specjalistom wypadamy bardzo źle. Na 36 krajów rozwiniętych OECD Polska w ostatnich latach plasowała się na dopiero na 33. miejscu.
Polscy specjaliści są cenieni, dlatego nie brakuje kierowanych do nich ofert z Niemiec czy Szwajcarii, o których pisaliśmy już money.pl. Stawki są nawet czterokrotnie wyższe niż u nas.
Lekarzy zatrzyma kredyt?
Według rzeczniczki NIL, problem jest nie tylko emigracja polskich lekarzy, ale również coraz mniejsza liczba wykwalifikowanych specjalistów.
Niepokojące jest m.in. coraz mniejsze zainteresowanie specjalizacjami zabiegowymi. Np. ostatnio nie było chętnych na prawie 2/3 miejsc rezydenckich na chirurgii ogólnej – zauważa Renata Jeziółkowska.
Wydaje się, że rząd dostrzegł ten problem. Jak podkreśla minister zdrowia Adam Niedzielski, choć będziemy budować nowe szpitale i korzystać z najnowocześniejszych sprzętów, to nie wystarczy to, jeżeli nie będziemy mieli wykwalifikowanego personelu medycznego.
Resort zdrowia przekonuje, że z tego powodu co roku zwiększa nabory na studia medyczne, wspiera powstawanie nowych wydziałów czy podnosi płace, aby przyciągnąć chętnych do studiów medycznych. Uruchomił również specjalny kredyt na studia medyczne, o którym pisaliśmy w money.pl, od 18 do 20 tys. zł na jeden semestr. W dodatku może zostać on umorzony.
Jednak jest pewien haczyk. Po pierwsze ubiegać się o niego mogą jedynie studenci płatnych kierunków lekarskich na polskich uczelniach wyższych. – Tak jakby rządowi zależało jedynie na wspieraniu tych studentów, którzy osiągali gorsze wyniki i nie dostali się na publiczne studnia medyczne – zauważa dr Bukiel, przewodniczący OZZL.
Drugą kwestią są warunki spłaty. Kredyt może zostać spłacony przez pożyczającego po ukończeniu studiów, ale też istnieje możliwość umorzenia go w całości. Lekarz musi jednak podjąć pracę w polskim szpitalu publicznym w okresie 12 kolejnych lat liczonych od dnia ukończenia studiów i pracować w nim przez 10 lat, albo w tym czasie uzyskać tytuł specjalisty w dziedzinie medycyny uznanej za priorytetową w dniu rozpoczęcia przez niego szkolenia specjalizacyjnego.
– Rozumiem, że ministrowi zależy, aby młodzi lekarze nie wyjeżdżali z kraju, ale czy metodą ma być uzależnienie od kredytu? Nie chodzi przecież, aby wprowadzać kolejne narzędzie do przymusu, ale doprowadzić do sytuacji, w której lekarz będzie chciał pracować w kraju – stwierdza dr Bukiel. – Tymczasem wciąż mamy jeszcze wiele do nadrobienia, aby warunki pracy w kraju były na poziomie zbliżonym do zachodnich – stwierdził.