- To jest kolejny wyrok, ale ważny wyrok - powiedział w rozmowie z money.pl dr Piotr Bodył Szymala, radca prawny, ekspert "Monitora Prawa Bankowego".
Ważny dlatego, że po raz kolejny TSUE bardzo wyraźnie orzekł, że celem wydanej wcześniej dyrektywy jest utrzymanie stosunku prawnego, a nie unieważnianie umów. - A jeśli już ta nieważność ma się dokonać, to nie wolno tego zrobić wbrew konsumentowi, ale - i to mówi TSUE po raz pierwszy - to sąd o tym decyduje, biorąc pod uwagę również sytuację banku, a nie tylko konsumenta. Tego nie było wcześniej - wyjaśnił dr Bodył Szymala.
I dodał: - Zdaje się, że polskie sądy - wbrew dyrektywie - pochopnie zaczęły zbyt często orzekać nieważność umów. Namawia ich Trybunał: mediujcie, szukajcie porozumienia. To musi być odstraszające dla banku, żeby na przyszłość nie grzeszył więcej, ale to nie jest tak, że uczciwym rozwiązaniem jest darmowe mieszkanie - podkreślił prawnik.
Jednak jeśli już dochodzi do unieważnienia umowy, to o konsekwencjach tej nieważności mają rozstrzygać polskie sądy w oparciu o prawo krajowe. Ponadto dyrektywa nie stoi na przeszkodzie temu, by przepisy krajowe mówiły, co w miejscu dziury, która powstaje w miejscu po abuzywnej klauzuli.
Czytaj też: Banki górą. Reakcja giełdy na wyrok TSUE
- Moim zdaniem to jest mruganie okiem w stronę naszego artykułu 358 Kodeksu cywilnego, który mówi: jeśli nie wiecie, jakim kursem się posłużyć, posłużcie się kursem średnim NBP - wyjaśnił dr Piotr Bodył Szymala.
Roszczenia banków? Brak odpowiedzi
Dwa najważniejsze pytania zadane Trybunałowi Sprawiedliwości UE przez Sąd Okręgowy w Gdańsku dotyczyły kwestii roszczeń banków wobec konsumentów. Po pierwsze, czy te w ogóle mają prawo żądać od klientów zwrotu pieniędzy za korzystanie z kapitału. Po drugie, kiedy dochodzi do przedawnienia tych roszczeń.
- TSUE niestety nie odpowiedział na te pytania. Moim zdaniem problemem jest to, że pytania nie były zadane wprost. Pytanie powinno brzmieć: czy przedsiębiorca może wystąpić z roszczeniem do konsumenta o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału na gruncie dyrektywy? Wtedy Trybunał by na to odpowiedział, ale takie pytanie nie padło - powiedział w rozmowie z money.pl mec. Marcin Szołajski.
Czytaj również: PKO BP z gigantyczną stratą. Powód jest tylko jeden
Niemniej, jak dodał prawnik, sądy najpewniej będą oddalać takie powództwa banków, bo TSUE już na takie pytanie odpowiedział, tyle że w innej sprawie. I orzekł, że nie ma do tego podstawy.
- Jeżeli pytanie zostanie zadane wprost, to odpowiedź też będzie udzielona wprost. To samo dotyczy przedawnienia. Nie było konkretnego pytania, to i nie ma konkretnej odpowiedzi. Jeśli takie się pojawią, to TSUE zajmie wyraźne stanowisko - podkreślił mec. Szołajski.
Choć i tu TSUE, również w innej sprawie, orzekł już, że bieg przedawnienia roszczeń rozpoczyna się z chwilą wyroku. Nie od daty zawarcia umowy, aneksu, nawet nie od daty złożenia pozwu. Czas trzeba liczyć od momentu wydania wyroku przez sąd.
Przypomnijmy, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zajął stanowisko dotyczące kredytu we frankach zaciągniętego w Polsce. W nim czytamy, że TSUE pozostawia polskim sądom decydowanie o niedozwolonych klauzulach.
Ponadto Trybunał potwierdził, że sąd musi unieważniać umowę według treści z daty jej zawarcia, a nie zmienionej na przykład aneksem. A do tego z orzeczenia TSUE wynika, że nie można z umów wykreślać zapisu o marży i zostawiać kursu NBP. Tzw. klauzula waloryzacyjna jest w takich przypadkach całkowicie nieważna. Natomiast kursem odniesienia w kwestiach spornych zawsze powinien być kurs ustalony przez NBP.