O co chodzi? O wywiad, którego Barbara Socha, pełnomocnik rządu ds. polityki demograficznej, udzieliła wtorkowemu "Dziennikowi Gazecie Prawnej".
Powołana w grudniu na stanowisko Socha kreśli w nim czarny scenariusz dla polskiej demografii i - jednocześnie - systemu emerytalnego.
Szacuje ona, że jeżeli w Polsce się nic nie zmieni, to do końca stulecia zostanie nas 21 mln. A to i tak wariant optymistyczny - pesymistyczny zakłada, że Polska za 80 lat będzie liczyła zaledwie 17 mln mieszkańców.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Jak sobie z tym radzić? Zdaniem pełnomocnik rządu - można powiązać system emerytalny z dzietnością.
- Myślę, że to nie jest fikcja. Być może sytuacja do tego nas zmusi - tak Socha odpowiedziała na zaproponowaną przez dziennikarzy koncepcję, by na emeryturę seniora pracowały tylko jego dzieci.
W efekcie - im więcej dzieci, tym większa szansa na emeryturę.
Takie rozwiązanie z pewnością może zaskakiwać. O opinię zapytaliśmy ekspertów, którzy patrzą na nie z dużą rezerwą.
Czeski przykład
Dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego, jako przykład podaje Czechy. W kraju naszych południowych sąsiadów rzeczywiście system emerytalny jest pośrednio powiązany z dzietnością.
- Wiek emerytalny kobiet zależy od liczby dzieci. Dla bezdzietnych wynosi 63,5 roku, a dla matek pięciorga dzieci zmniejsza się już do 59 lat - mówi money.pl prezes Intytutu Emerytalnego.
Jak dodaje, nie jest to jednak bodziec o charakterze demograficznym. - To raczej element polityki socjalnej, który ma odciążyć kobietę w podeszłym wieku. Jest to działanie reaktywne - mówi.
Kolek zwraca również uwagę, że w żaden sposób liczba dzieci nie wpływa na wysokość emerytury. A mniej więcej takie rozwiązanie zasugerowała pełnomocniczka rządu ds. polityki demograficznej.
- Taki pomysł nie jest nowy i pojawiał się już w przestrzeni publicznej - zauważa. - Nikt jeszcze chyba nie policzył dokładnie, czy taki system mógłby się zbilansować - podkreśla.
Ekspert zwraca również uwagę, że wprowadzenie takiego mechanizmu stanowiłoby "wyzwanie intelektualne". - Jaka wysokość takich składek? Czy dzieci płaciłyby w całości tylko na rodziców? Co z tymi, którzy dzieci nie mają? Albo co z dziećmi, gdy rodziców już nie ma? Nie będą płacić składek w ogóle? - pyta dr Antoni Kolek.
I dodaje, że z teoretycznego punktu widzenia taki pomysł mógłby być bodźcem demograficznym. - Byłaby to motywacja, by mieć więcej dzieci, by lepiej je wykształcić i by na starość mogły nas one utrzymać. Ale to tylko teoria - mówi prezes Instytutu Emerytalnego.
Droga ku emeryturze obywatelskiej?
Prof. Witold Orłowski również nie wierzy w powodzenie takiego systemu. - Myślę, że jest to "wrzutka", która nie doczeka się realizacji - mówi money.pl.
Ekonomista zwraca bowiem uwagę, że taki system rodziłby szereg problemów. - Z czego te emerytury miałyby zostać wypłacane? A może trzeba by było zabrać wypracowane składki bezdzietnym? To byłoby niezgodne z konstytucją - twierdzi prof. Orłowski.
Jak dodaje, na poziomie teoretycznym "można o tym dyskutować", ale pod warunkiem, że znajdzie się bezpieczne i rozsądne rozwiązanie.
- Zauważmy, że przecież w najtrudniejszej sytuacji na starość są ci, którzy są samotni i nie mają rodziny. Przy takim pomyśle straciliby jeszcze to, co mają - twierdzi.
Zdaniem prof. Orłowskiego w najbliższych latach nieuniknionym może się jednak okazać inna reforma systemu emerytalnego.
- Być może po prostu zmierzamy w kierunku emerytury obywatelskiej. Wtedy takie rozważania stracą rację bytu. Choć potencjalny konflikt z konstytucją wciąż pozostaje i prawnie będzie to trudne do przeprowadzenia - puentuje ekonomista.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl