Jak już pisaliśmy w money.pl, prezydent Andrzej Duda pracuje nad pomysłem wprowadzenia emerytur stażowych, choć pomysł nie budzi entuzjazmu w ławach rządowych. Wprowadzenie emerytur stażowych ma według wyliczeń ZUS kosztować 13 mld zł rocznie i wypchnąć kolejne tysiące osób z rynku pracy. Jednak taki pomysł od lat forsują dwie największe centrale związkowe, czyli Solidarność i OPZZ. Zajęcie się tym tematem Andrzej Duda miał im obiecać już cztery lata temu. Teraz ma do tego wrócić.
Na czym to ma polegać? Emerytura miałaby zależeć od stażu pracy - nie wieku. Czyli: jesteś kobietą i masz przepracowane 35 lat lub mężczyzną z 40-letnim stażem? Możesz pobierać pieniądze z ZUS. I nie jest ważne, ile masz lat.
Poza tym głównym założeniem niewiele jednak wiadomo. Prezydent nie przedstawił jeszcze szczegółów pomysłu. Do tych miała dotrzeć "Gazeta Wyborcza". "Prezydent wystraszył się kosztów swojego pomysłu i radykalnie ograniczył możliwość wcześniejszego odejścia Polaków na emeryturę" - czytamy. Dlatego projekt emerytur stażowych ma być przedstawiony, ale z kotwicami bezpieczeństwa, które znacznie ograniczyłyby możliwości korzystania z tego rozwiązania.
Z informacji, które przedstawia "Wyborcza" wynika, że wcześniejsze przejście na będzie możliwe w wieku 55 lat w przypadku kobiet lub 60 lat dla mężczyzn. Trzeba będzie też udowodnić 35 lat okresu składkowego u kobiet albo 40 lat dla mężczyzn. Inna opcja to 45 lat okresu składkowego niezależnie od płci.
Trzeba też będzie uzbierać kapitał pozwalający na wypłatę przynajmniej 120 proc. minimalnej emerytury. Szacuje się, że te ograniczenia sprawię, że emeryturę stażową będzie mogło wybrać między 35 tys. a 150 tys. osób rocznie. Tymczasem Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że sam staż pracy na poziomie 35 lat (dla kobiet) i 40 lat (dla mężczyzn) oznaczałby nawet kilkaset tysięcy osób rocznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl