1516 euro brutto, a zatem ok. 6,8 tys. zł. Tyle wynosi "standardowa" niemiecka emerytura.
Kwota dla polskiego emeryta jak los w totolotku. Jednak taka emerytura przypada tym, którzy mają przepracowane za Odrą... 45 lat. W praktyce więc pieniądze, na które może liczyć emeryt za naszą zachodnią granicą, są zwykle zdecydowanie niższe.
Według Deutsche Rentenversicherung, niemieckiego odpowiednika ZUS-u, średnia wypłata świadczeń na wszystkich, którzy przekroczyli wiek emerytalny, nie przekracza nawet tysiąca euro.
Za Odrą mówi się nawet o "biedaemeryturach", które często nie pozwalają na przeżycie. Wbrew pozorom, nie dostają ich jednak mieszkańcy najbiedniejszych regionów kraju.
Bogaty region, biedna emerytka
Którzy emeryci są więc w Niemczech w najgorszej sytuacji? To kobiety z zamożnych landów dawnej RFN. Mogą liczyć na zdecydowanie niższe świadczenia niż mężczyźni. Ale też na mniej niż emerytki ze wschodu, czyli z landów byłego komunistycznego NRD.
Przeciętna Niemka w wieku emerytalnym dostaje zaledwie 728 euro, a zatem równowartość ok. 3,2 tys. zł.
Nie jest to wysoka kwota, zwłaszcza że koszty życia na zachodzie Niemiec są zdecydowanie wyższe niż na wschodzie. W dużych miastach trudno za taką kwotę nawet wynająć mieszkanie.
W lepszej sytuacji są Niemki na wschodzie, w mniej zamożnych landach byłego NRD. Ich emerytury przekraczają 1 tys. euro i nie są znacząco niższe niż emerytury mężczyzn.
Skąd wynika różnica? Jak wyliczają niemieccy eksperci, kobiety z zachodu Niemiec pracowały znacznie krócej niż te z byłego NRD.
Przeciętna emerytka ze wschodu przepracowała w życiu 41 lat, a z zachodu - nieco ponad 27.
Niemieckie analizy podkreślają często, że matki z zachodnich landów często już nie wracały do pracy po urodzeniu dziecka. Wynikało to z przyczyn kulturowych, ale i ekonomicznych - pensje w RFN były na tyle wysokie, że jedna osoba mogła utrzymać całe gospodarstwo domowe.
W NRD było inaczej. Tam z jednej pensji trudno było utrzymać całą rodzinę, a i komunistyczne władze mocno zachęcały kobiety do pracy.
Co prawda w ostatnich dekadach w całych Niemczech kobiety zwykle już wracają do pracy po urlopach macierzyńskich, jednak musi upłynąć nieco czasu, zanim ten trend będzie widoczny w emeryturach.
"Biedaemerytura" - i co dalej?
Według sieci rozgłośni Redaktionsnetzwerk Deutschland, nawet ponad 18 proc. niemieckich seniorów jest zagrożonych ubóstwem.
Jak więc ratują się niemieccy emeryci, zwłaszcza ci, którzy mogą liczyć tylko na "biedamerytury"?
Czytaj też: Koronawirus i problemy na granicy. Jest ugoda po skardze Polaków. Niemcy sfinansują testy
Najczęściej pracą - według wielu opracowań Niemcy albo opóźniają moment przejścia na emeryturę, albo na niej dorabiają. Nawet ponad 60 procent małżeństw na zachodzie kraju ma dodatkowe dochody poza świadczeniami. W byłym NRD - niecałe 50 proc.
Zdaniem wielu polityków i ekspertów, rząd jednak robi za mało, by walczyć z emerytalnymi nierównościami, choć problem jest znany od lat. Eksperci zwracają uwagę, że niskie emerytury kobiet często oznaczają, że te de facto są finansowo uzależnione od swoich mężów.
Dietmar Bartsch, poseł lewicowej partii Linke, wezwał niedawno do gruntownej reformy systemu emerytalnego. Według niego Niemcy powinni wprowadzić "minimalną emeryturę", która "chroniłaby przed ubóstwem i zapewniała godny poziom życia seniorom".