W najnowszy niemieckim rankingu innowacyjności jesteśmy teraz tuż za Chinami - pisze środowa "Rzeczpospolita". Liderem zestawienia jest Szwajcaria, za nią uplasowały się Singapur, Belgia i Niemcy.
Dlaczego tak wolno idzie nam rozwój innowacyjności? Szymon Ostrowski, ekspert Haitong Banku, mówi "Rz" o trzech głównych barierach. Po pierwsze są to zbyt niskie nakłady na edukację w tych obszarach, które przynoszą wartość dodaną z punktu widzenia konkurencyjności, innowacji i patentów.
Po drugie, słabo idzie komercjalizacja wynalazków: nawet jeśli polska nauka wypracuje jakiś ciekawy i potrzebny wynalazek, nie zostaje on później wdrożony przez żadną firmę.
Po trzecie potrzeba wsparcia innowacji ze strony państwa - za pomocą programów, ulg i dotacji. Ten aspekt powoli się polepsza, ale jak zaznacza ekspert, potrzeba jeszcze czasu, by zauważyć efekty.
Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service, podkreśla w rozmowie z gazetą, że w rankingu 100 najbardziej innowacyjnych europejskich uczelni jest tylko jedna szkoła z Polski: Uniwersytet Jagielloński.
Jak czytamy, Polska odstaje też od unijnej średniej pod kątem tego, ile wynoszą u nas nakłady na badania i rozwój. W 2018 roku było to zaledwie 1,2 proc. PKB, podczas gdy unijna średnia jest dwa razy wyższa.
Dlatego nie błyszczymy nie tylko w rankingu Związku Przemysłu Niemieckiego, ale też na przykład w Global Innovation Index. W tym zestawieniu jesteśmy na 39. miejscu na 127 przeanalizowanych państw. To daje nam miejsce nie tylko za Niemcami, ale także za innymi naszymi sąsiadami i krajami regionu: Czechami, Słowacją, Litwą i Estonią.