Przepisy, które mają wprowadzić obowiązek stosowania kas fiskalnych online na razie są w sejmowej komisji. A tymczasem naciągacze próbują wmówić przedsiębiorcom, że wymiana jest konieczna do końca roku.
Jak informuje wtorkowy "Dziennik Gazeta Prawna", do polskich przewoźników trafiają oferty wymiany kas na te, które mają spełniać wymogi wchodzące w życie rzekomo od stycznia 2019 roku. Co bardziej zuchwali naciągacze twierdzą, że takie informacje uzyskali w urzędzie skarbowym.
Problem w tym, że według przepisów ciągle będzie można używać dotychczasowych urządzeń, aż do momentu zapełnienia pamięci fiskalnej. W praktyce jest to więc nawet 6-7 lat.
To właśnie firmy transportowe są najbardziej zainteresowane wymianą kas fiskalnych. W ich przypadku nowe urządzenia muszą być najbardziej skomplikowane, by przewoźnicy mogli naliczyć zniżki dla studentów, seniorów, nauczycieli, celników, niepełnosprawnych, dzieci i wiele innych rabatów. To tzw. bileterki.
Takich urządzeń online (czyli bez papierowej rolki) na razie nie ma, w dużej mierze dlatego, że nowelizacja przepisów utknęła w parlamencie. Miały one zacząć obowiązywać już od października, a od stycznia 2019 roku korzystać z nich miały stacje benzynowe i wulkanizatorzy. Na razie jednak nie zanosi się, by przepisy wyszły z Sejmu.
Dlaczego? Nie potrafią tego powiedzieć członkowie Komisji finansów publicznych, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony barykady. A przewoźnicy chcą wiedzieć, na kiedy muszą się przygotować z wprowadzeniem kas online.
- To istotne, bo resort infrastruktury pracuje nad nowelizacją ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. Może ona sprawić, że rynek przewozu osób będzie w 70 proc. regulowany - twierdzi Dariusz Tarnawski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl