W Polsce brakuje rąk do pracy - alarmują przedsiębiorcy. Dlatego coraz częściej sięgają po pracowników z zagranicy. 60 proc. rodzimych firm chce zatrudnić Ukraińców.
Aż 72 proc. firm w Polsce przyznaje, że brakuje im pracowników - wynika z najnowszego badania instytutu MANDS. - Po przemianach ustrojowych takiej sytuacji nie było. To wymusza zmianę zachowań przedsiębiorców. Możemy się spodziewać dalszego wzrostu zarówno wynagrodzeń, jak i zapotrzebowania na pracowników z zagranicy - komentuje wyniki badań Marcin Augustyniak z MANDS.
Jego zdaniem niedobry pracowników będą się pogłębiać. - Po pracowników z Ukrainy sięgają już tak duże firmy, jak McDonald's czy Biedronka. Ci, którzy uważają, że Ukraińcy zabierają pracę Polakom, to częściej przedstawiciele firm, które nie borykają się z problemem braków kadrowych - uważa Augustyniak.
Odpływ byłby groźny
Jeśli wierzyć deklaracjom przedsiębiorców, którzy wzięli udział w badaniu MANDS (przeprowadzono je na ogólnopolskiej próbie małych i średnich firm zatrudniających od 10 do 250 osób), wkrótce możemy się spodziewać wzmożonego napływu siły roboczej zza wschodniej granicy. A już dziś prawie połowa firm (48 proc.) przyznaje, że zatrudnia Ukraińców.
#
- Napływ pracowników ze wschodu obserwujemy już od tak dawna, że nie można mówić ani myśleć o nim w kategoriach chwilowego trendu. Świadczyć o tym mogą m.in. powstające agencje pośrednictwa pracy, specjalizujące się w pozyskiwaniu pracowników z Ukrainy, a z drugiej strony - inicjatywy, takie jak bezpieczny korytarz pracowniczy tworzony przez ARLEG i Ukraińską Izbę Gospodarczą - przypomina Augustyniak.
Jego zdaniem potencjalny odpływ ukraińskich pracowników, który mógłby nastąpić, np. w konsekwencji otwarcia dla Ukraińców unijnych granic i zniesienia wiz, byłby wstrząsem dla polskich pracodawców.
- Mimo to wciąż słyszalne są krytyczne głosy sugerujące m.in., że mieszkańcy Ukrainy zabierają pracę Polakom – zauważa.
Badania wskazują jednak, że takie opinie wśród polskich przedsiębiorców to rzadkość. Zaledwie 15 proc. ankietowanych podziela ten pogląd. Odmiennego zdania są ponad dwie trzecie firm (69 proc.).
40 proc. badanych twierdzi, że pracownicy z Ukrainy są tańsi od Polaków. 41 proc. uważa, że dobrze integrują się w pracy z polskimi kolegami (odmiennego zdania jest co czwarty ankietowany). Ponad połowa (53 proc.) uważa, że Ukraińcy są cennym wzmocnieniem ich firmy. A dla dwóch trzecich (68 proc.) polskich przedsiębiorców w ogóle nie ma znaczenia, jakiej narodowości jest pracownik. O ile oczywiście dobrze wykonuje swoją pracę. Mimo to ponad połowa badanych przyznaje, że mając do wyboru Polaka i Ukraińca o tych samych kompetencjach wybrałoby Polaka (pracownika z Ukrainy wybrałby w takiej sytuacji co piąty badany).
Większość na nich czeka
Ukraińcy zatrudnieni w polskich firmach to głównie pracownicy niższego szczebla (58 proc. wskazań), niewykwalifikowani i średniego szczebla. Zaledwie w 7 proc. zajmują stanowiska wyższe.
- Prawdopodobnie tendencja zajmowania przez Ukraińców coraz wyższych pozycji w firmach będzie kontynuowana i staną się pełnoprawnymi uczestnikami rynku pracy w Polsce – twierdzi Marcin Augustyniak.
Jest na to duża szansa, tym bardziej że takich pracowników będzie przybywać, co deklarują firmy. Aż 60 proc. badanych przedsiębiorstw planuje zatrudnienie pracowników z Ukrainy w ciągu najbliższego roku.
- Zdecydowanie częściej zamierzają to robić firmy, które już zatrudniają pracowników z Ukrainy (85 proc.), niż te, które jeszcze takich doświadczeń nie mają (33 proc.) - dodaje Augustyniak.