* Od dziś oprocentowanie kredytów i pożyczek nie będzie mogło przykroczyć czterokrotności stopy kredytu lombardowego NBP, czyli, według aktualnej stawki, 23%.*
Tak zwana „ustawa antylichwiarska”, określająca wysokość maksymalnych odsetek, jakie może naliczyć pożyczkodawca, ogranicza też do 5% łączną kwotę wszystkich opłat, prowizji oraz innych kosztów związanych z zawarciem umowy o kredyt konsumencki. Zmiany w Kodeksie Cywilnym, wprowadzone przez nowelizację, znacząco rozszerzają też pojęcie kredytów konsumenckich. Nowa definicja obejmie także pożyczki lombardowe, udzielane na niewielką kwotę i krótki okres.
Pięcioprocentowe ograniczenie kosztów dodatkowych, związanych z umową istotne jest zwłaszcza dla pośredników finansowych, specjalizujących się w pożyczaniu niewielkich sum, obciążonych zazwyczaj bardzo wysokimi prowizjami i opłatami.
Ustawowe regulacje, których celem była poprawa sytuacji zwłaszcza najuboższych klientów, wpadających często w spiralę stale narastających długów, nie jest jednak w stanie zlikwidować rynku drogich, krótkoterminowych pożyczek. Udzielające ich firmy już teraz planują wprowadzenie do swojej oferty dodatkowych, obowiązkowych świadczeń, których koszt ma zrekompensować zmniejszone zyski z opłat bezpośrednio związanych z umową.
Jednym z możliwych rozwiązań jest żądanie od klienta podpisania umowy obowiązkowego ubezpieczenia, którego kosztów nie wlicza się do pięcioprocentowego limitu. Firmy będą zapewne starały się ustawę obejść - formalnie jednak muszą jej przestrzegać. Na łamiących nowe prawo nałożone mogą zostać bardzo poważne kary - poczynając od grzywny a na dwuletnim pozbawieniu wolności kończąc.
Ponadto umowa, która przewiduje oprocentowanie wyższe od maksymalnego jest z mocy prawa nieważna a udzielający pożyczki dochodzić może tylko kwoty odsetek do ustalonego limitu. Choć bankowcy i pośrednicy finansowi byli do ustawy nastawieni negatywnie, jak wynika z badań Pentoru, 77% z nich spodziewa się w tym roku wzrostu udzielanych kredytów konsumenckich.
Ustawa nie spowoduje zniknięcia zapotrzebowania na krótkoterminowe pożyczki, nie zmniejszy też ryzyka, jakie ponoszą ci, którzy udzielają kredytów najuboższym. Można się zastanawiać, czy zauważalny będzie jakikolwiek rzeczywisty efekt jej wprowadzenia, poza czysto formalną zmianą treści zawieranych umów.
Trudno się bowiem spodziewać, by tam, gdzie dwie strony chcą zawrzeć transakcję – klient potrzebuje gotówki a kredytodawca chce mu jej dostarczyć – okazało się niemożliwe znalezienie kompromisu.