Niektóre urzędy skarbowe rozpoczęły już łowy wśród zleceniobiorców - informuje "Gazeta Prawna". Mechanizm działania urzędów jest prosty. Na podstawie analizy zeznań rocznych (PIT)
typowane są te osoby, które wykazały w zeznaniu przychody z umów zlecenia i o dzieło wyższe, niż wynosi limit tzw. zwolnienia podmiotowego. W 2004 roku było to 45 700 zł, jeśli przychody uzyskiwane były przez cały rok. Jeśli przychody takie podatnik zaczął uzyskiwać później, np. w połowie roku, kwota ta jest proporcjonalnie niższa - wyjaśnia dziennik.
Na podstawie takiego ustalenia do podatników kierowane są wezwania do złożenia zaległych deklaracji VAT-7 (miesięcznych) oraz zapłaty podatku wraz z odsetkami. Zdaniem urzędników, należy to zrobić za okres od momentu przekroczenia limitu do dziś. Utraconego w ub.r. zwolnienia nie odzyskuje się bowiem z początkiem roku od nowa.
O tym, że to nie makabryczny żart, a smutna rzeczywistość, przekonało się już kilku czytelników. Nietrudno też wyobrazić sobie zdziwienie kogoś, kto nagle dostaje z urzędu wezwanie do zapłaty zaległego podatku. Żądanie, któremu nie towarzyszy żadna informacja o tym, że z niezłożenia deklaracji można się wytłumaczyć - pisze "Gazeta Prawna".