- W ostatnich miesiącach zaobserwowaliśmy wyraźne ograniczenie liczby zamówień skierowanych do sektora teleinformatycznego z sektora publicznego - tłumaczy Michał Rogalski, wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). - To istotny spadek, który przekłada się na zmniejszenie obrotów firm, wielkości sprzedaży i kwoty zawieranych kontraktów - dodaje.
Jak wynika z danych PIIT, w tym roku liczba ogłoszonych postępowań o udzielenie zamówienia publicznego zmniejszyła się o ponad 32 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego. Tylko w segmencie dużych zamówień ogłaszanych w dzienniku urzędowym Unii Europejskiej wartość spadku wynosi już około 2,5 mld zł.
- Oznacza to, że tego rzędu kwota zniknęła z rynku, w wyniku czego pojawiły się trudności, szczególnie w małych i średnich firmach, najbardziej widoczne w podmiotach, które swoją ofertę kierowały wyłącznie na rynek publiczny – zauważa Michał Rogalski. - W rezultacie może dochodzić do bardzo przykrych zjawisk, łącznie z koniecznością likwidacji czy sprzedaży firmy. Duże przedsiębiorstwa działające na różnego rodzaju rynkach przesuwają swoje zasoby na sektor prywatny, co daje im możliwość pozostania w grze. Natomiast w przypadku sektora publicznego można mówić o załamaniu - dodaje wiceprezes PIIT.
Spadek zamówień jest najbardziej odczuwalny w firmach oferujących budowę całych systemów informatycznych na zlecenie innych przedsiębiorstw i instytucji. Przyczyny tego zjawiska zdaniem Rogalskiego są złożone. Największy wpływ mogło mieć wprowadzenie nowego Prawa zamówień publicznych. Przed zmianą na rynku aktywni byli zamawiający, którzy obawiali się, że nowe regulacje będą wymagały dłuższego okresu na ich poznanie i praktyczne wdrożenie.
Ekspert PIIT uważa, że jest szansa na odwrócenie obecnego stanu rzeczy w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
- Nie spodziewamy się raczej, że nastąpi to jeszcze w tym roku, natomiast musi mieć miejsce, bo nowy rząd bardzo mocno stawia na innowacyjność czy cyfryzację administracji zarówno centralnej, jak i samorządowej – tłumaczy Michał Rogalski. - W pewnym momencie musi to się przełożyć na rosnącą liczbę zamówień. Tym niemniej obecna sytuacja jest trudna – dodaje.
Oprac. Mieszko Rozpędowski