Tegoroczny sierpień był najgorszym miesiącem pod względem liczby pracowników, których objąć zwolnienia grupowe - podaje "Dziennik Gazeta Prawna", który powołuje się na dane wojewódzkich urzędów pracy.
W ostatnim miesiącu wakacji firmy zapowiedziały, że zamierzają zwolnić łącznie 11,4 tys. osób. To więcej niż w kwietniu, czyli w miesiącu, w którym gospodarka państwa niemal stanęła w wyniku obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. Wtedy jednak liczba osób, które miały stracić pracę, nie przekroczyła 11 tys.
W rozmowie z "DGP" przedstawiciele urzędów pracy zapewniają jednak, że obecne dane nie mają nic wspólnego z trwającą pandemią. Marek Kuna, rzecznik prasowy lubelskiego WUP przekonuje, że powody zwolnień obecnie są inne.
- Ci, którym udało się utrzymać na rynku, przyzwyczaili się już do działalności w warunkach pandemii. Redukcje zatrudnienia zgłaszane teraz często nie są związane z COVID-19 - mówi Marek Kuna, cytowany przez dziennik.
Jako przykład może tutaj posłużyć część największych sieci handlowych. Carrefour Polska niedawno ogłaszał, że zmniejsza zatrudnienie za sprawą modernizacji struktur oraz uproszczeniem procesów.
Tylko w warszawskim WUP sieć zgłosiła ponad 4 tys. osób z mazowieckiego, które miały stracić pracę. W całym województwie natomiast w sierpniu łącznie zgłoszono niemal 5 tys. osób do zwolnienia.
Redukcję etatów zgłosiło również Tesco. Jest to związane z planowanym przejęciem tej sieci przez duńską Sailling Group, co będzie się wiązało ze zmianą brandu brytyjskiej sieci na naszym rynku. W wyniku tego działania do likwidacji trafił cały dział sprzedaży internetowej sieci.