Światowa Organizacja Zdrowia przestrzega, że pandemia koronawirusa się nie skończyła i najgorsze jeszcze przed nami. Niewiele z tego robią sobie chińscy inwestorzy.
Już nie ma śladu po załamaniu notowań akcji kilka miesięcy temu. Od pewnego czasu największe spółki z giełd w Szanghaju i Shenzhen są rozchwytywane przez inwestorów. W efekcie grupujący je indeks CSI300 ma obecnie najwyższą wartość od blisko 5 lat.
Tylko w poniedziałek jego kurs poszedł w górę o ponad 4 proc. To najmocniejszy dzienny wzrost od lutego 2019 roku. W całym ubiegłym tygodniu indeks zyskał 7 proc., a od dołka z najgorszego momentu pandemii wzrósł o ponad 30 proc.
Jedna z wiodących chińskich firm bankowości inwestycyjnej China International Capital Corp. dodatkowo rozbudziła wyobraźnię inwestorów, sugerując dalsze mocne wzrosty kursów akcji. Prognozuje nawet podwojenie wartości akcji w ciągu najbliższych 5-10 lat.
Widać więc, że inwestorzy zapomnieli już o pandemii, która swój początek miała właśnie w Chinach. Zamiast rozmyślać na temat problemów chińskich firm, które muszą stawić czoła światowemu kryzysowi, już patrzą w przyszłość bez koronawirusa.
Agencja Bloomberg komentując wydarzenia na chińskiej giełdzie wskazuje, że to pokaz siły drugiej największej gospodarki świata, która chce udowodnić, że jest odporna na epidemię. Z drugiej jednak strony ostrzegają przed zbyt dużym napompowaniem cen akcji, które doprowadzi do bańki spekulacyjnej. Podobnie było pięć lat temu, po czym notowania z hukiem spadły, przynosząc straty większości inwestorom.
Bloomberg zauważa, że według indeksu Baidu, liczba komentarzy i wpisów na Twitterze zawierających termin "hossa" w Azji w weekend była około 10 razy większa niż średnia z ostatnich 90 dni. To pokazuje, że apetyt na ryzyko jest coraz większy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie