"Jesteśmy gotowi na przyjęcie długiej transformacji energetycznej, która powinna, w mojej ocenie, trwać minimum 40 lat. Polska jest krajem biedniejszym niż Niemcy, a oni odchodzili od węgla trzy razy dłużej niż chce to zrobić Polska. Na to nie stać regionu ani państwa, ani obywateli" - powiedział Kolorz dziennikarzom przed spotkaniem zarządu PGG ze stroną społeczną.
Jego zdaniem, to ministerstwo jest odpowiedzialne za taką ilość węgla na zwałach jak obecnie, a import węgla przez PGE to jest "sabotaż gospodarczy". Dodał, że polskie elektrownie konwencjonalne nie pracują, za co odpowiada strona właścicielska, a Polska importuje subsydiowaną energię ze źródeł odnawialnych.
"Upadłość PGG to będzie IV i V powstanie śląskie. Jeżeli prezentowane rozwiązania będą takie jak od wczoraj znamy z mediów, to spotkanie będzie krótkie. My ze swej strony też mamy propozycje rozwiązań" - wskazał także przewodniczący.
Odniósł się tym samym do planów zakładających ograniczanie wydobycia w PGG, m.in. poprzez zamknięcie dwóch kopalń, a także m.in. zawieszenie wypłat tzw. czternastej pensji.
"Dla zarządu najważniejsze jest ułożenie i zaakceptowanie planu, który pozwolić zachować jak najwięcej miejsc pracy" - powiedział dziennikarzom prezes PGG Tomasz Rogala.
Wcześniej dyrektor Departamentu Górnictwa w Ministerstwie Aktywów Państwowych (MAP) Jonasz Drabek poinformował, że PGG zbiera środki na wypłaty dla pracowników w sierpniu, natomiast na kolejny miesiąc środków już nie ma. Koszt planowanej likwidacji dwóch kopalń łącznie z osłonami socjalnymi ministerstwo ocenia na ok. 5 mld zł. PGG podała wczoraj, że wnioskuje o 1,75 mld zł wsparcia z tarczy antykryzysowej zarządzanej przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR). Dziś ma zostać przedstawiony plan restrukturyzacji spółki.
PGG jest największą firmą w sektorze węgla kamiennego w Unii Europejskiej. W 2019 r. wydobycie w kopalniach wyniosło ok. 29,5 mln ton.