Citigroup ponownie znalazł się wczoraj w centrum uwagi rynków światowych. Wiadomość o kolejnych stratach tego banku będących pochodną kryzysu na amerykańskim rynku hipotecznym zelektryzowała Wall Street.
Mimo, iż urosły one do 11 mld dol. nie było widać oznak paniki. 150 pkt. strata DJIA została odrobiona i choć w końcówce dnia do głosu doszła podaż, nastroje po tej sesji pozwalały z większym optymizmem oczekiwać na otwarcie europejskich giełd.
Rodzimy rynek reprezentowany przez WIG20 znalazł się wczoraj poza formacją kanału hossy. Walcząc o utrzymanie się w trendzie bocznym zawartym z grubsza pomiędzy poziomami 3730-3930 pkt. bardzo potrzebował każdego wsparcia i ... taką pomoc otrzymał. Pochodna rozpoczęła dzień od 16 pkt. zwyżki, również indeks wykonał na otwarciu pełny ruch powrotny w stronę przełamanej podstawy 2,5 miesięcznego kanału.
Liderami porannej zwyżki były Banki PEO i PKO wspomagane przez KGH. Nie nastąpił jednak żaden przełom, wejście w dolny zakres wahań z piątkowej sesji okazało się maksimum możliwości strony popytowej. W południe podaż zaczęła przejmować kontrolę nad biegiem wydarzeń. Poranna luka hossy została domknięta. Obrót pozostawał jednak na niskim poziomie toteż reakcja posiadaczy akcji na zakończenie ruchu powrotnego bynajmniej nie należała do panicznych. W końcówce sesji swoje 5 minut miał jeszcze popyt ale nie wykorzystał szansy.
Sesja podtrzymała, rozpoczętą późnym, poniedziałkowym popołudniem, korektę ostatniej fali spadkowej. Zamknięcie na poziomie 3796 pkt. oznacza jednak, że kupujący znaleźli się dopiero u progu potężnej 80 pkt. strefy oporu. Żelaznym jej punktem jest złożenie 2,5 miesięcznej linii trendu wzrostowego, lokalnego trendu spadkowego oraz EMA-55 (rejon 3830).
Jeśli proces odrabiania ostatnich strat zostanie jutro podtrzymany można oczekiwać, że charakter środowej sesji będzie znacznie bardziej konfrontacyjny aniżeli dzisiejszych wahań, a co za tym idzie pojawią się bardziej czytelne sygnały.