To, że zarówno majątek (aktywa), jak i majątek netto (różnica między aktywami i zobowiązaniami) gospodarstw domowych i organizacji non-profit (te dwie grupy tradycyjnie wrzucane są w statystykach do przysłowiowego jednego worka) osiągnęły nowe rekordy (odpowiednio 181,4 i 160,8 bln USD w I kwartale), nie jest szczególną sensacją. Na ogół bowiem Amerykanie systematycznie się bogacą (przynajmniej nominalnie, bo ten wzrost w ostatnich latach podgryzała mocniej inflacja).
Najciekawsze jest natomiast to, co dzieje się w strukturze tego majątku. Tradycyjnie szczególną uwagę zwracam na wahania wartości akcji spółek giełdowych. W I kwartale wartość ta osiągnęła rekordowe prawie 60 bilionów dolarów (w obliczeniach Fedu uwzględnione są zarówno akcje posiadane bezpośrednio, jak i pośrednio, np. poprzez fundusze inwestycyjne i emerytalne).
Te prawie 60 bln USD to 28,1 proc. całego majątku gospodarstw domowych i organizacji non-profit. Czy to (za) dużo?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekordy są od tego, by je pobijać
Zacznijmy od dłuższego kontekstu. W ciągu 70 lat uwzględnionych na naszym wykresie udział akcji strukturalnie się powoli podnosi (co pokazuje rosnąca linia długoterminowej tendencji). Nie powinno to dziwić, bo amerykańskie akcje od dawna są jednym z najlepszych sposobów na pomnażanie majątku.
Ważna informacja z USA. Jest decyzja ws. stóp
Problem natomiast w tym, że czasem udział akcji w statystycznym portfelu za bardzo odchyla się w górę od tej tendencji, co dzieje się oczywiście w trakcie bardzo silnej hossy, by potem zostać skorygowany w dół wraz z nadejściem bessy. Czegoś takiego doświadczyliśmy choćby w ostatnich latach. W latach 2020-21 udział akcji w majątku został wywindowany na rekordowe poziomy w trakcie "post-covidowej" hossy, by potem skorygować się wraz z nadejściem bessy w 2022 roku.
Nieco niepokojące może być, że w I kwartale br. udział akcji w majątku znów wspiął się dość wysoko. Wspomniane 28,1 proc. to wartość już dość bliska rekordu z 2021, który wynosi 29,2 proc. Można się domyślać, że w kończącym się II kwartale ten współczynnik jeszcze bardziej zbliża się do rekordu, skoro indeks S&P 500 kontynuował ostatnio wspinaczkę na fali ekscytacji sztuczną inteligencją.
Oczywiście rekordy są od tego, by je pobijać, i nie da się wykluczyć takiego scenariusza, ale z tak relatywnie wysokiego pułapu stosunkowo łatwo też się potknąć.
Autorem jest Tomasz Hońdo, Starszy Ekonomista Quercus TFI S.A.