We wtorek 12 października równolegle toczyły się obrady nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy dwóch czołowych państwowych spółek z branży finansowej. Mowa o PKO BP i PZU. W obu przypadkach doszło do zmian w radach nadzorczych, gdzie nowe porządki zaprowadza Ministerstwo Aktywów Państwowych nadzorowane przez Jacka Sasina.
Na wniosek Skarbu Państwa z rady nadzorczej największego polskiego banku został odwołany Zbigniew Hajłasz. Wcześniej rezygnację złożył Piotr Sadownik. Te dwa wolne miejsca zostały szybko obsadzone nowymi ludźmi z nominacji resortu. To Tomasz Kuczur i Bogdan Szafrański.
Co ciekawe, Kuczur dopiero co był w radzie nadzorczej PZU. Złożył jednak wcześniej rezygnację. I właśnie na jego miejsce do rady największego polskiego ubezpieczyciela dołączył właśnie Radosław Sierpiński. To ludzie nominowani przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, którym kieruje Jacek Sasin.
Zmiany w PZU
O Radosławie Sierpińskim było kilka miesięcy temu głośno za sprawą tekstu "Gazety Wyborczej", która opisała kontrowersje związane z jego awansem na prezesa Agencji Badań Medycznych i okoliczności habilitacji po obronie pracy, którą pisał pod kierunkiem byłego ministra zdrowia, profesora Łukasza Szumowskiego. Od kilku lat ma więc zaufanie ludzi z tego rządu.
Czytaj więcej: Pieniądze z UE niepotrzebne? Ekonomiści oburzeni. Politycy nie rozumieją istoty funduszy
Sierpiński ma już w CV m.in. członkostwo w radzie nadzorczej spółki zależnej od PZU. Mowa o PZU Zdrowie, gdzie nadzorował pracę zarządu w latach 2019-2020. Nowy członek rady jest lekarzem od 2014 roku. Od stycznia 2018 do marca 2019 roku był doradcą ministra zdrowia.
Zmiany w PKO BP
Z kolei Tomasz Kuczur i Bogdan Szafrański, czyli nowi ludzie odpowiedzialni za nadzór nad zarządem PKO BP, nie mają doświadczenia w bankowości. Pierwszy z nich jest prawnikiem. Za to Bogdan Szafrański to ekonomista i amerykanista.
Szafrański to ekspert w zakresie zarządzania strategicznego finansami, rynku kapitałowym, polityki i gospodarki w USA oraz relacji polsko-amerykańskich. Z jego CV wynika m.in., że przewodniczył radzie nadzorczej Polam Credit Union w Los Angeles. Był też w zarządach kilku spółek takich jak: ZEM Celma, Kapsch Telecom, Energis Polska, a także PKP Cargo i PLK.
Zgodnie ze statutem PKO BP i PZU, rady nadzorcze obu spółek liczą po 11 członków. Zgodnie z prawem kadencja członka rady nie może trwać dłużej niż pięć lat, choć zależy to też od statutu samej spółki. W przypadku państwowych firm rotacje kadrowe często są i tak znacznie większe.
PiS chce ukrócić nepotyzm
Częste zmiany w radach nadzorczych czy zarządach państwowych spółek to tylko czubek góry lodowej. Bardziej problematyczne są nominacje mające znamiona nepotyzmu, czego akurat opisywanym zmianom w PKO BP czy PZU nie można zarzucić.
Zarzuty nepotyzmu już wcześniej padały m.in. ze strony opozycji, która zarzucała rządzącym torowanie drogi do kariery w państwowych spółkach członkom rodziny. Spotkało się to nawet z reakcją samego prezesa PiS.
- Syndrom "tłustych kotów" to jest nepotyzm, który nie jest szeroki, ale my musimy to zmienić. Obowiązkiem tego Kongresu jest, aby to zmienić - mówił kilka miesięcy temu Jarosław Kaczyński, zapowiadając zmiany w prawie.
Krytyka wtedy spadła na obóz Zjednoczonej Prawicy, po tym jak wyszły na jaw konkretne przypadki spektakularnych karier. Media swego czasu prześwietliły ścieżkę kariery np. męża Jadwigi Emilewicz, żony Zbigniewa Ziobry, żony posła Krzysztofa Sobolewskiego, kuzynki premiera czy brata ciotecznego prezesa PiS.