Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Kinga Jurga
|
aktualizacja

10 tys. zł pensji i drugie tyle w dodatkach. Byłam na rekrutacji w Emirates

281
Podziel się:

Ustalona z góry fryzura, pełen makijaż i obowiązkowo lakier na paznokciach. Kolor też dyktuje pracodawca. Mężczyźni mogą zapomnieć o zaroście i dłuższych włosach. Zarobki? Średnio 10 tys. zł co miesiąc. Postanowiłam sprawdzić, jak dostać się do Emirates.

Kilka godzin przygotowań i byłam gotowa na rekrutację w Emirates.
Kilka godzin przygotowań i byłam gotowa na rekrutację w Emirates. (WP.PL)

- Przecież ona nie wróci już do pracy u nas po tej rekrutacji - żartowali koledzy z redakcji, gdy słyszeli, że chcę sprawdzić, jak wyglądają warunki pracy stewardessy Emirates Airlines.

Fakt, już sama treść ogłoszenia jest niezwykle kusząca. 2300 euro czyli ok. 9900 zł pensji miesięcznie (blisko połowa to podstawa, reszta zależy od liczby godzin spędzonych w powietrzu), do tego darmowe mieszkanie służbowe, 30 dni urlopu, darmowy bilet do domu raz na rok i atrakcyjne zniżki na bilety na dowolnej trasie. Do tego brak podatku. Bajka.

Jest też lista wymagań. Kilka standardów typu: biegłość w języku angielskim, przynajmniej wykształcenie średnie, nie mniej niż 21 lat. Do tego wygląd. Pracodawca sprawdza indeks BMI, który określa, czy ktoś nie jest otyły. Nie można mieć widocznych tatuaży. Wzrost? Taki, aby móc sięgnąć rękoma na wysokość 212 cm. W ogłoszeniu znalazła się nawet grafika pokazująca jak powinni wyglądać kandydaci.

Zobacz także: Zobacz: Zarobki nauczycieli. Minister w Kancelarii Prezydenta: pensje powinny być wyższe

Później dowiem się, że bardziej rygorystyczne zasady obowiązują personel pokładowy podczas codziennej pracy. Dla mężczyzn - garnitur, garsonka dla kobiet. Eleganckie buty z zabudowanymi palcami i piętą (dla pań na obcasie). Mężczyźni muszą być ogoleni na gładko i mieć krótkie włosy oraz zadbane paznokcie. Kobiety obowiązuje manicure francuski bądź bezbarwny lub czerwony lakier. Do tego pełen makijaż (linie przypominają o konieczności użycia korektora oraz eye linera) oraz ograniczony wachlarz fryzur: kok klasyczny, francuski, kucyk lub warkocz.

No to po mnie, myślę. Figury modelki nie mam, a makijaż i upięcia włosów to nie moja bajka. Mimo to próbuję. Przez dwie godziny walczę przed lustrem. Tu mniej, tu więcej, jakoś to wygląda.

Kilka minut po godzinie 9 stawiam się w jednym z dużych warszawskich hoteli. W środku już jest spora grupa kandydatów. W sali konferencyjnej stoi kilka rzędów krzeseł, większość już zajęta. O pracę marzeń walczy 50, może 60 innych kandydatów. Głównie kobiet.

Zajmuję miejsce na skraju w przedostatnim rzędzie. Pierwsza myśl? Wyglądamy jak klony, niemal wszyscy ubrani tak samo. Czuję się jak na castingu do teledysku albo talent show. W rogu sali wstępna rekrutacja przy małym stoliku. Rozmowa z każdym trwa minutę, może dwie. "Next, please". I kolejny kandydat walczy o pracę.

Wszystko w języku angielskim. Na ścianie przed nami wisi rzutnik odtwarzający zapętlony film z ujęciami z podróży do najbardziej atrakcyjnych zakątków świata.

Podatki, ramadan i czyszczenie toalety

Zagaduję dziewczyny siedzące obok. Pytam, dlaczego chcą pracować w Emirates. Każda ma nieco inną motywację, ale ich odpowiedzi nie są szczególnie oryginalne.

Paulina ma 26 lat. Przyjechała z Krakowa. Pracuje w sprzedaży. Wyczuwam, że Emirates wybrała, bo brak jej innego pomysłu na siebie.

Marta to konstruktorka z Podkarpacia. Też przed 30-tką. Twierdzi, że zawsze marzyła o zawodzie stewardessy i postanowiła wreszcie zawalczyć o swoje plany. Obok nas siedzi Maja. Jest studentką ostatniego roku energetyki z Krakowa. Jak sama mówi - kocha lotnictwo. Próbowała nawet zostać kontrolerem lotów, ale z sześciu wymaganych egzaminów jeden oblała i plan upadł. Wtedy postanowiła zostać stewardessą.

Wszystkie młode, zgrabne, ładne, sympatyczne. Wszystkie podkreślają możliwość podróżowania po świecie, żadna nie wspomina o dużych pieniądzach i innych benefitach. Czy o nich nie myślą? Nie do końca. Maja jest już jedną nogą pracownikiem taniej linii lotniczej, ale tam zarabia się 3-4 tys. zł miesięcznie. Szału nie ma. Zwłaszcza w porównaniu do Emirates.

Pytam, czy nie obawiają się konieczności przeprowadzki do Dubaju - tam linie mają swoją główną siedzibę. Inna kultura, inny klimat, daleko od domu. Dla Mai i Pauliny to nie problem, nie mają partnerów. Marta uśmiecha się i macha mi obrączką przed oczami. - Mąż nie jest zachwycony, ale powiedział, że woli już żyć na odległość, niż mieć w domu niespełnioną frustratkę.

Martę i jej męża czeka spora próba. W drugim etapie rekrutacji dowie się, że przez pierwsze pół roku pracy nie będzie mogła wrócić do Polski, a gdy mąż ją odwiedzi, nie będą mogli mieszkać w jednym hotelu. Takie są wymogi wizy pracowniczej Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Po okresie "próby" małżonkom przysługuje już prawo do hotelowego rendez vous, ale wszelkie czułości w miejscu publicznym poza trzymaniem się za ręce są surowo zakazane.

Na swoją kolej czekam godzinę. Jestem lekko podenerwowana. W CV nie ukrywam, że pracuję w mediach, ale podaję się za producentkę. Zamierzam przekonywać, że mam dość telewizji. Boję się, że zostanę zdemaskowana. Słyszę tylko jedno pytanie: to samo, które zadałam dziewczynom - dlaczego chcę pracować dla Emirates. Opowiadam o trudach pracy w mediach i miłości do podróży. Dostaję swój numer, tak będę identyfikowana przez kilka kolejnych godzin.

- Ciekawe, jaki jest cel tego etapu? Pewnie sprawdzają angielski i ogólnie jak się prezentujesz - zastanawia się Marta. Za chwilę na drzwiach po raz pierwszy pojawi się kartka z numerami szczęśliwców, którzy przejdą dalej. Kolejny etap rozpocznie się natychmiast. Pudło. Jest nas dość mało, więc do kolejnego etapu przechodzą wszyscy. Nawet ci kaleczący język, z odstającymi uszami, niezbyt gładka cerą i widocznymi krągłościami. Czas na wycieczkę do Dubaju.

W kolejnym kroku poznajemy bliżej potencjalnego pracodawcę i miejsce zamieszkania. Przedstawicielka linii zachwala Dubaj.

- Mamy tu cztery pory lata - żartuje. - Od maja do września możesz jeść i spędzać czas na zewnątrz, ale to koszmar - przyznaje.

Na każdym kroku podkreśla też odmienność kulturową naszego przyszłego domu i konieczność zachowania “otwartego umysłu”. Szorty i bluzki bez rękawów są w Dubaju akceptowane. Bikini na plaży też, ale już za łyk wody w samochodzie podczas ramadanu (jednego miesiąca w roku, podczas którego muzułmanie powstrzymują się od jedzenia i picia od świtu do zmierzchu) grozi ci mandat. Zasady ramadanu nie są dla mnie nowością, ale fakt, że jako cudzoziemka i niemuzułmanka jestem zobowiązana do ich przestrzegania, zaskakuje mnie.

Najwyraźniej tylko mnie, bo pytań o ramadan nie ma. Rekruterka podkreśla zalety bycia kobietą w kraju arabskim: osobna kolejka w banku, oddzielny wagon w metrze. To przywilej, czy obowiązek – zastanawiam się. Poza tym poziom przestępczości w Dubaju jest marginalny. Pytania? Brak.

Przechodzimy do najciekawszej części prezentacji, opisu obowiązków i benefitów personelu pokładowego. Ale najpierw praca, potem przyjemność. Rekruterka upewnia się, czy rozumiemy, że do obowiązków personelu pokładowego należy również sprzątanie toalet. Co 20 minut.

- Podczas najdłuższego lotu w ofercie Emirates do Rio, który trwa 16 godzin też, a ludzie chorują w samolotach - podkreśla.

Kobieta szybko jednak zmienia temat i przechodzi do profitów pracy. Prawie 10 tys. zł pensji jest nieopodatkowane. Dowiadujemy się, że praca jest wymagająca fizycznie (zmiany czasu, wstawanie w nocy). Dlatego nasz przyszły pracodawca gwarantuje nam siłownię i basen w miejscu zamieszkania i opiekę lekarską 24h. Do tego opieka dentystyczna.

- Uśmiech to podstawa w tym zawodzie - przypomina przedstawicielka linii, posyłając sali długi hollywoodzki uśmiech. Mundurek będziemy mieć zawsze czysty – pranie jest za darmo.

Bilety i Netflix

Na spore zniżki cen biletów mogą liczyć rodzice i rodzeństwo pracownika, a małżonek może korzystać bez ograniczeń z biletów do Dubaju w trybie “stand by”, gdy na krótko przed lotem nie sprzeda się część miejsc.

Mieszkania stewardess są wyposażone w meble, za media płacą linie. Opłacać trzeba kablówkę czy Netflixa. Każdy ma do dyspozycji osobną sypialnię i łazienkę. Wspólna jest kuchnia i salon. Współlokator może wstawać do pracy w nocy, albo nad ranem, dlatego goście mogą przebywać tu tylko do 1:00, a bliscy przyjechać w odwiedziny dwa razy do roku na maksimum 30 dni.

Możliwość odwiedzenia najdalszych i bajecznych zakątków świata to największy profit tego zawodu. Po każdym długim locie przysługują 24 godziny przerwy na miejscu. Hotele dla personelu pokładowego często mieszczą się w bardzo atrakcyjnych lokalizacjach, np. w przy Time’s Square w Nowym Jorku. Noc w tym miejscu to normalnie koszt od 1,5 do 3 tys. zł.

Ale są też lokalizacje w miejscach zdecydowanie mniej “glamour” - choćby środkowa Afryka. Przewoźnik zawsze płaci za hotel i wypłaca dietę. Ile? To zależy od miejsca. W kuluarach dowiaduję się, że w Warszawie dieta wynosi 330 zł. W Zurychu to już ponad 200 euro. Wystarczy na obiad i przyjemności. Dla porównania pracownik budżetówki w delegacji na terenie kraju otrzymuje 10 razy mniej.

Szybko przeliczam, że przy małych wyrzeczeniach, po trzech latach pracy w Emirates (tyle trwa podstawowy kontrakt), da się kupić kawalerkę na obrzeżach Poznania, Wrocławia, Szczecina.

Ale wszystko ma swoją cenę. Najdłuższe loty Emirates trwają kilkanaście godzin. - W tym czasie oczekujemy, że będziesz wyglądać świeżo i będziesz się uśmiechać - przypomina rekruterka. 24 godziny przerwy i kolejny lot w ramach tej samej strefy czasowej.

Potem powrót do wcześniejszego lotniska. Kolejne 24 godziny przerwy i lot do Dubaju. Efekt? Nie ma cię w domu tydzień. Zmiany stref czasowych robią swoje. Na korytarzu słyszę masę anegdot o problemie ze snem wśród personelu lotniczego. Może się zdarzyć, że po kilkunastu godzinach lotu, czeka cię kolejna kilkunastogodzinna zmiana. Do tego wstawanie o różnych porach dnia, ciągłe utrzymywanie perfekcyjnego wyglądu. A pasażerowie są różni.

Rekrutacja w Warszawie to nie wszystko. Kandydatów największy wysiłek czeka podczas 8-tygodniowego szkolenia w Dubaju, za które przewoźnik wypłaca podstawową pensję. To w przeliczeniu około 4,5 tys. zł miesięcznie. Zakwaterowanie oczywiście jest darmowe. W specjalnym centrum szkoleniowym linii przyszli pracownicy poznają procedury bezpieczeństwa, zasady obsługi pasażerów, a także… pielęgnacji cery i makijażu.

Szkolenie kończy egzamin, do którego uczestnik może podejść dwukrotnie. Nie zdajesz? Odpadasz. Linie zrywają kontrakt i trzeba wracać do kraju. Na swój koszt. Na dodatek już nigdy nie będzie można przystąpić do ponownej rekrutacji.

Zdajesz? Pracujesz. Przez sześć miesięcy nie można brać urlopu, a ewentualna rezygnacja z pracy wiąże się ze zwrotem kosztów utrzymania podczas szkolenia. Nieoficjalnie to 2 tysiące euro.

Później wystarczy już tylko miesięczny okres wypowiedzenia i można odejść bez problemu. Po roku można starać się o inną posadę w Emirates lub awans z obsługi w klasie ekonomicznej do wyższej klasy. To oznacza jeszcze wyższą pensję. Jeśli kobieta zajdzie w ciążę, jest "uziemiana", a do rozwiązania otrzymuje podstawową pensję. Oczywiście z ojcem dziecka musi być w związku małżeńskim.

Pytania z sali? Brak. Ja zaczynam się denerwować. Dużo informacji. Nie nadążam ich przyswajać, a prezentacji nie wolno nagrywać, o czym na początku poinformowała nas rekruterka.

Komu kocyk, komu uśmiech

Zostajemy podzieleni na dwie grupy. Pierwsza od razu przystępuje do ćwiczeń. Druga ma ponad godzinę przerwy. Idziemy na kawę na pobliską stację paliw, rozmawiamy.

Mężczyźni stanowią tylko jedną trzecią uczestników. Podsłuchuję rozmowę trzech z nich. Wszyscy zdecydowanie przed 30-tką. W ich wypowiedziach słychać większy pragmatyzm niż u dziewczyn. Może zwyczajnie mniej boją się szczerości. Pojawia się temat pieniędzy. - Gdzie indziej tyle zarobisz? - pyta jeden. Studiuje na inżynierskim kierunku.

- Nie zamierzam tego robić całe życie, tylko przez chwilę, żeby pozwiedzać, przeżyć przygodę, nawiązać kontakty biznesowe.

- Jak wyobrażasz sobie nawiązywanie kontaktów biznesowych między czyszczeniem toalety i wydawaniem posiłków? - dopytuję.

- Każdy ma swoje sposoby - odpowiada Michał i uśmiecha się nerwowo, dając mi do zrozumienia, że nie chce już kontynuować rozmowy w obawie przed tym, że inni uczestnicy skopiują jego sprytny plan.

Czy dzięki pracy stewarda liczy na angaż u arabskiego szejka? Tacy chyba nie latają rejsowymi lotami. Nawet w Emirates. Michał w najbliższym czasie nie wcieli w życie swojej strategii. Na tym etapie obaj panowie odpadają.

Zadania

Czas na pierwsze zadanie sprawdzające komunikację w grupie. Łączymy się w pary, dostajemy obrazki z różnymi sytuacjami podczas lotu. Mamy opisać, co widzimy i jak w danej sytuacji powinna zachować się załoga. Jestem w parze z Pauliną. Przechodzę dalej, Paulina odpada. Być może dlatego, że nie umie wystarczająco płynnie komunikować się po angielsku. Zaczynam się zastanawiać, co zrobię, gdy dojdę do ostatniego etapu rekrutacji i naprawdę dostanę ofertę pracy w Emirates. Lista benefitów poruszyła moją wyobraźnię.

Najpierw jednak uśmiechnięta rekruterka mierzy wzrost, a następnie każe sięgnąć taśmy na wysokości 212 cm (na tej wysokości znajdują się schowki na bagaż podręczny). Wypytuje o wielkość i umiejscowienie tatuaży oraz blizn. Nie mam żadnych, do taśmy dosięgam. W tym czasie reszta grupy zapoznaje się z bardzo szczegółową listą wytycznych dotyczących wyglądu personelu pokładowego. Z ciekawostek: niedozwolony jest trwały makijaż brwi, ani tak popularne ostatnio sztuczne rzęsy u kobiet. Osoby noszące okulary lub szkła kontaktowe mają obowiązek posiadania zapasowych.

Na koniec wszyscy mamy wspólnie rozwiązać problem. Sześciu pasażerów chce dodatkowy koc, a mamy tylko jeden. Musimy wspólnie zdecydować, komu go dać i jak zachować się wobec reszty pasażerów. Ustalamy, że koc powinien dostać nieletni podróżujący samodzielnie.

Pasażerowi VIP zaoferujemy inny bonus, a ciężarnej wytłumaczymy, że koc trafi do dziecka. Zrozumie. Przecież zaraz będzie matką. Nie dowiemy się, czy poprawnie rozwiązaliśmy zadanie.

Po tym etapie na uczestników czekają już tylko test językowy i rozmowa kwalifikacyjna. Oba online. Jeśli przejdą je pomyślnie, podpiszą umowę i polecą do Dubaju na szkolenie. Marta i Maja kwalifikują się do ostatniej fazy rekrutacji.

Ja odpadam na zadaniu z kocem. Jestem trochę zawiedziona. Rekruterka chyba wyczuwa, że nie marzę o lataniu. Prawdziwego powodu nigdy nie poznam, bo linie nie wyjaśniają kandydatom powodów odrzucenia na żadnym etapie rekrutacji. Ale podejrzewam, że za bardzo próbowałam przejąć kontrolę nad wykonaniem zadania. Może za mało się uśmiechałam.

Mam możliwość aplikowania ponownie za sześć miesięcy. Nie skorzystam. Czy przyjęłabym propozycję pracy w Emirates? Raczej nie. Po dniu otwartym z firmą utwierdziłam się w przekonaniu, że bycie stewardessą to wykańczająca i mało wdzięczna praca, której trudy mogą rekompensować dalekie, ale samotne i krótkie podróże. Choć zarobki i socjal w Emirates przyprawiają o zawrót głowy, nie jest to praca na całe życie. A już na pewno nie dla mnie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(281)
WYRÓŻNIONE
cfa
6 lat temu
Chyba to oczywiste, ze praca stewaredessy to pare lat maks, siedaja zyly od tego latania. po 2 latach mozna kupic sobie mieszkanie, zostac w miejscu bo juz sie ma dosyc tej mordegi. Ale chyba nie w Polsce, no bo tutaj to juz trzeba placic podatki.
entrepreneur
6 lat temu
10k pln to psi grosz.
bobek
6 lat temu
Jak to jest,ze jadac do emiratow musze ściśle przestrzegać ich praw, w tym ramadanu, z drugiej strony jak oni przyjeżdżają do nas i musza sie podporządkować to zaraz rasizm i inne wymysły.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (281)
10 k
2 lata temu
To chyba żart moja znajoma na sprzątaniu w norwgii bierze na mies 18 k na ręke najmniej
Aga
4 lata temu
10k zł to nie jest dużo biorąc pod uwagę jak drogo jest w Dubaju, do tego nie mieszkasz sam tylko z innymi ludźmi, jak student
kama
5 lata temu
Latam dwa, trzy razy razy w roku w dość dalekie podróże i mam różne wspomnienia. Absolutnie greit z podróży liniami airfrance, bo pilot zabrał moją 6 letnią córkę do kabiny i to wielki szacun. Natomiast ostatnio leciałam polską linią, jakaś spółka córka lotu i była fantastyczna załoga, dziewczyny przemiłe a pilot to prawdziwy mistrz w startowaniu i lądowaniu. Powiem jednak tyle - 4,5 tys podstawowej pensji dla pracy w obozie pracy to jest żałosna stawka.
Seaman
5 lata temu
W zasadzie oprócz w miarę biegłego angielskiego i dobrego zdrowia to nie potrzeba jakiś większych kwalifikacji. 10k PLN to atrakcyjna kasa dla takiej osoby. Jeśli ktoś coś umie, to zarobi tyle bez problemu i w Polsce, w lżejszej pracy. Fajna przygoda dla młodych, ale karierą bym tego nie nazwał. Pilot, to co innego. w Emirates rozmowa zaczyna się od 50k. Ale na pilota trzeba sporo kasy zainwestować i jeszcze więcej się nauczyć.
EmiratesA380
5 lata temu
Ja pracuję od 4 lat w tych liniach i jestem zadowolony, ale myślę, już o powrocie do bliskich i swojego Polskiego kraju, Dubaj jest fajny, ale nie ma tego uroku co np Warszawa.
...
Następna strona