Niewiele ponad tysiąc zł za metr kwadratowy w centrum Warszawy? To możliwe. W 2020 r. za 45-metrowe mieszkanie przy Alejach Jerozolimskich zapłacono zaledwie 50 tys. zł.
To najtańsza transakcja mieszkaniowa w tym roku w sześciu największych polskich miastach - wynika z analizy firm Cenatorium i UrbanOne dla money.pl.
Co wiemy o tym mieszkaniu? Jest to pustostan w budynku z 1959 roku, który jest wpisany do rejestru zabytków. W środku jest kuchnia oraz toaleta. Wiemy też, że nabywcą jest osoba prywatna.
W 2020 r. w stolicy sprzedano też inne zaskakująco tanie mieszkanie. Na warszawskich Bielanach za 80 tys. sprzedano nową 25-metrową kawalerkę z aneksem kuchennym oraz z balkonem. Wychodzi niecałe 3,5 tys. zł za metr. Przypomnijmy - średnia cena za metr kw. w Warszawie wynosi już ponad 10,7 tys. zł.
Najtańsze mieszkania. Rekordziści z innych miast
Ile kosztowały najtańsze mieszkania z innych dużych miast? Uwagę zwraca transakcja z Poznania - za 25-metrowe mieszkanie osoba fizyczna zapłaciła 70 tys. zł. Lokal znajduje się w północnej części miasta, w pobliżu obwodnicy.
Również za 70 tys. zł sprzedano w 2020 r. 30-metrowe lokum w centrum Łodzi. Wychodzi ok. 2,2 tys. zł za metr. Przeciętna cena metra w tym mieście to tymczasem ok. 6,8 tys. zł.
W pozostałych dużych miastach też sprzedano nieruchomości w cenach do 100 tys. zł.
We Wrocławiu za 82 tys. zł sprzedano 47-metrowe mieszkanie w bloku z lat 70. bądź 80. Znajduje się ono na obrzeżach miasta na dzielnicy Psie Pole - to ok.11 kilometrów drogi od centrum stolicy Dolnego Śląska.
36-metrowe mieszkanie na krakowskiej Nowej Hucie sprzedało się natomiast za 90 tys. Znajduje się ono w kamienicy z lat 50. lub 60. Wychodzi 2,5 tys. zł za metr. Można mówić tu o niesamowitej wręcz okazji, bo stolica Małopolski to drugie najdroższe pod względem nieruchomości miasto w kraju. Średnia cena metra w lutym wyniosła nieco ponad 10 tys. zł.
W Gdańsku z kolei najtańsze mieszkanie w 2020 r. sprzedano w cenie 100 tys. zł. To 40-metrowy lokal przy ulicy Jerzego Świrskiego. To obrzeża miasta - od ścisłego centrum lokum dzieli ok. 8 kilometrów.
Takie ceny w największych polskich miastach to oczywiście rzadkość. W stolicy w ofercie są na przykład mikroapartamenty, niektóre mają nawet tylko 7 metrów kw. powierzchni. I nawet one są dużo droższe od "rekordzistów". Na Starym Mokotowie 7-metrowe mieszkania kosztują nawet 120 tys. zł, a więc ok. 18 tys. zł za metr.
Na mikroapartamenty zresztą jest popyt - nawet przy takich cenach. Jak mówił money.pl Józef Wojciechowski, rozeszły się już wszystkie lokale na osiedlu "Bliska Wola". Zdjęcia z wyjątkowo gęsto zabudowanego osiedla były często w internecie opisywane jako symbol "patodeweloperki".
Mieszkanie zbyt tanie. Co może fiskus?
Eksperci jednak przypominają, że korzystanie z takich okazji może być ryzykowne. Bo zbyt niska cena może zaalarmować skarbówkę.
Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, mówi, że w takich przypadkach problemy może mieć i sprzedający, i kupujący.
Skarbówka może bowiem wezwać obie strony i stwierdzić, że jej zdaniem wartość nieruchomości jest zaniżona. Gdy sprzedawca i kupujący z decyzją skarbówki się zgodzą, muszą zapłacić różnicę pomiędzy już zapłaconym podatkiem a podatkiem, który powinni zapłacić według wyceny skarbówki.
Co jeśli się z decyzją urzędu skarbowego nie zgodzą? Wtedy skarbówka wyznacza rzeczoznawcę. Jeśli jego wycena przekroczy 33 proc. wartości mieszkania podaną przez sprzedającego i kupującego, trzeba będzie nadpłacać podatek, ale i koszt sporządzenia opinii.
Warto pamiętać, że skarbówka ma aż pięć lat na weryfikację wartości mieszkania. Gdyby po takim czasie przyszło spłacać zaległy podatek, trzeba doliczyć jeszcze odsetki z całego tego okresu.
Jak skarbówka wycenia nieruchomości? Bierze pod uwagę średnie ceny w danej lokalizacji. Jeśli więc lokal jest wart mniej z powodu swoich wad, warto zadbać o odpowiednią dokumentację. Jak radzi Katarzyna Jankowska z agencji Morizon.pl, warto poprosić na przykład osobę z uprawnieniami budowlanymi o pisemną ocenę stanu budynku. A jeśli mieszkanie nadaje się do zupełnego remontu, warto po prostu w chwili zakupu zrobić mu zdjęcia. To wszystko może być argumentem dla skarbówki.
We współpracy z Cenatorium i Urban One przyjrzeliśmy się też niedawno najdroższym polskim nieruchomościom. Jeśli chodzi o mieszkanie, rekordowy okazał się lokal za 7,7 mln zł. Natomiast najdroższa działka sprzedała się za prawie 60 mln zł.