Jak przypominają wirtualnemedia.pl "regulator nie uznaje likwidatorów mediów publicznych wyznaczonych przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza". W opinii KRRiT jedynym prawdziwym prezesem TVP jest Michał Adamczyk, którego na to stanowisko pod koniec ubiegłego roku powołała RMN.
Kto, w takim razie, może otrzymać wspomniane miliony? Jak tłumaczy Teresa Brykczyńska, rzeczniczka prasowa KRRiT, regulator "przekazuje środki dla danej spółki do depozytu sądowego sądu właściwego miejscowo dla siedziby danej spółki ze wskazaniem, kto może te środki podjąć" - chodzi o osobę z uprawnieniami do reprezentowania spółki. Następnie osoba z uprawnieniami zgłasza się do sądu, który oceni czy reprezentant ma odpowiednie umocowanie do odbioru zdeponowanych pieniędzy. Ostatnim krokiem jest wypłata przez sąd pieniędzy dla spółki, które wpłaciła KRRiT - przy czym to sąd rozstrzygnie komu – czy zarządom, czy likwidatorowi.
- Spółka w osobie uprawnionego do reprezentacji zgłasza się po całość wpłaconego depozytu, bez rozliczania z sądem wydatków - powiedziała Brykczyńska.
"Chaos prawny"
Wirtualne Media przypominają, że "warszawski sąd odmówił rejestracji otwarcia procesu m.in. Telewizji Polskiej, jej likwidator Daniel Gorgosz nie zakończył pracy i liczy na pozytywne rozstrzygnięcia w sądach wyższej instancji".
Podkreśla się, że KRRiT czeka na raporty związane z wydaniem pieniędzy na realizowanie misji publicznej. Raporty te mają ma sporządzić TVP oraz Polskie Radio.
Zdaniem KRRiT "w przestrzeni prawnej panuje chaos" i to sąd ustali, komu należą się pieniądze.